Skąd siarka w suszonych owocach? To efekt „uprzemysłowienia” branży spożywczej. Niegdyś suszono owoce na słońcu – było to jednak czasochłonne, a więc i drogie. Producenci szybko zorientowali się, że podobne efekty daje zastosowanie dwutlenku siarki (SO2). Co więcej – siarka wykorzystywana jako utrwalacz i konserwant dawała suszonym owocom piękny kolor, który miał być synonimem świeżości. Bo owoce suszone na słońcu – choć o wiele zdrowsze i bogate w cenne składniki – wyglądają po prostu gorzej, szybko brązowieją i marszczą się ponad miarę.
Suszone owoce z siarką pozostają jasne – widać to doskonale, gdy porówna się wiórki kokosowe konserwowane dwutlenkiem siarki i te suszone naturalnymi metodami (te drugie są niemal brązowe), podobnie jest z suszonymi morelami i wieloma innymi owocami.
Dowiedz się: Jak zbudować w ogrodzie suszarnię do owoców
Dwutlenek siarki, czyli E220
Dwutlenek siarki, w przemyśle spożywczym określany także jako bezwodnik kwasu siarkawego lub oznaczany niewiele mówiącym konsumentom znakiem E220, ma wiele cech przez ten przemysł pożądanych. O jego działaniu antyoksydacyjnym (dzięki czemu owoce nie brązowieją) już wspomnieliśmy, ale ma również kilka innych ważnych cech – przeciwdziała tworzeniu się w produktach spożywczych pleśni, zabija bakterie i wirusy, konserwuje żywność, pozwalając na jej dłuższe przechowywanie. I wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że SO2 (tak, to ta sama substancja, która przed laty wywoływała Polsce tzw. kwaśne deszcze) nie jest obojętny dla zdrowia.
Jak w każdym wypadku istotne jest uważne przyglądanie się etykietom. Producenci mają obowiązek informowania konsumentów o tym, że w produkcie znajduje się dwutlenek siarki (może być to również informacja w rodzaju – „zawiera siarczyny" albo „konserwowany siarką").

Dopuszczalna zawartość siarki z suszonych owocach
Coraz częściej suszone owoce sprzedawane są luzem – na wagę. Jednak informacja o zawartości siarki w produktach musi znajdować się na opakowaniu zbiorczym i taką sprzedawca musi kupującemu również przekazać. Konsumenci powinni jednak wiedzieć, że dostawcy suszonych owoców nie są zobowiązani do informowania, jaka jest zawartość siarki w produkcie. Niestety, dopuszczalne normy siarki, które nie mogą być przekroczone, akurat dla suszonych owoców są najwyższe.
I tak w brzoskwiniach, figach, morelach, winogronach czy śliwkach (w nich coraz częściej SO2 zastępowany jest również budzącym kontrowersje sorbinianem potasu) maksymalny poziom SO2 może wynieść 2000 mg w kilogramie produktu. W bananach normy są łagodniejsze i mówią o 1000 mg siarki na kilogram produktu, a w jabłkach czy gruszkach poziom ten nie może przekroczyć 600 mg. Dla porównania wiórki kokosowe mogą zawierać jedynie 50 mg SO2 w kilogramie masy.
Polecamy poradnik: Jak prawidłowo suszyć grzyby
Tymczasem dodatku E220 szczególnie unikać powinni alergicy, dla których kontakt z tym konserwantem może zakończyć się przykrymi konsekwencjami w postaci trudności z oddychaniem, wysypki, nudności czy bólów głowy. Warto też pamiętać, że siarczyny utrudniają wchłanianie witamin z grupy B. Formalnie jednak problemu nie ma – normy spożycia SO2 dla człowieka określono jako 0,7 mg na kilogram masy ciała.
Jak uniknąć siarki w suszonych owocach?
Wykorzystując sezon na nie – a więc i niższe ceny zakupu – można suszyć je samemu, np. na słońcu albo wykorzystując suszarki do owoców. Jeśli producenci nie stosują siarki w swoich produktach, można być pewnym, że poinformują o tym konsumentów „tłustym drukiem” na opakowaniach (takich produktów szukać należy raczej na pólkach z tzw. „zdrową żywnością”). Owoce bez siarki nie zrobią może dobrego pierwszego wrażenia, będą za to lepiej pachnieć i smakować. Co ciekawe, suszone owoce pozbawione tego dodatku kosztują często mniej niż te z konserwantem. W sytuacji, kiedy kupi się opakowanie np. moreli z zawartością siarki, oczywiście nie trzeba ich wyrzucać. Można próbować je nieco „uzdrowić” i przepłukać je ciepłą, ale nie gorącą wodą.
Warto przeczytać:Jak suszyć owoce i warzywa: w suszarce, piekarniku i na słońcu
