Nie spodziewał się, że go odwiedzimy. Koło schronu, w którym mieszka, codziennie przejeżdżają tysiące samochodów. Mało kto jednak domyśla się, że obok, pod ziemią, znajduje się szczelina przeciwlotnicza, która stanowi dom. Pan Edward mieszka tutaj od trzech lat. - Do schroniska nie pójdę. Wolę tutaj - twierdzi. Twierdzi też, że nie jest alkoholikiem. - Piwko czasem sobie wypiję, ale nie, żeby dzień w dzień - zaznacza. To możliwe. W podziemiu nie widać ani jednej butelki po alkoholu. Nie czuć go też od mojego rozmówcy.
Przeczytaj też: Uboga rodzina mieszka w piwnicy
Mówi spokojnie. Nie przeklina, nie krzyczy, co często zdarza się bezdomnym. Kiedyś miał dom. Miał też rodzinę. - Mieszkaliśmy w kamienicy przy ulicy Wojska Polskiego - opowiada. - Nie wyuczyłem się zawodu, ale robota zawsze była.
Koniec pracy
Pracował jako drwal w Lasach Państwowych. Potem był ochroniarzem w wodociągach. - Firma wysłała mnie na badania okresowe. Lekarz stwierdził, że nie nadaję się do fizycznej pracy. Nie wypisał zaświadczenia. Zwolnili mnie - ścisza głos. Nie zarabiał, więc nie przynosił pieniędzy do domu. Zaczęły się kłótnie o kasę z żoną. Ona zażądała rozwodu, gdy poszukała sobie innego faceta. Takiego, który pracuje. - W sądzie miała kilkunastu świadków, którzy zeznawali, że to ja jestem winien rozpadu małżeństwa. Eee tam. Było, minęło - macha ręką.
Życie w ciemności
51-latek od trzech lat mieszka w schronie. Przywykł do życia w ciemności. Ma dwie latarki, parę świeczek. - Latem wpada światło, więc aż tak ciemno nie jest - dodaje lokator. Lokum wygląda, jak korytarz w kształcie litery T. Od środka można się zabarykadować. Gdy mężczyzna wychodzi, zamyka schron na kłódkę. Po zejściu ze schodów stoi piec, tzw. koza. Wolno stojący. Pan Edward sam go sobie zorganizował. Gdy jesteśmy, w piecu akurat się tli.
Ciepło od pieca bije
Naprzeciw wejścia jest łóżko. Mężczyzna śpi pod jedną kołdrą. Nie musi mieć więcej, bo ciepło mu od pieca. Za piecem, wzdłuż ściany, rozwiesił pranie na lince. Nie ma przecież pralki. Pierze w misce. Kolejne ciuchy znowu się w niej moczą. Kurtki nie wypierze. Innej nie ma. Po drugiej stronie jest ława. Pewnie ze śmietnika. Na niej parę naczyń, jedzenie, budziki, papier toaletowy.
Kąpiel w myjni samochodowej
Bydgoszczanin nie ma ubikacji. Ma za to układ z właścicielami pobliskiej myjni samochodowej. Pozwalają mu się wykąpać, ogolić. Mężczyzna nie wygląda na zapuszczonego. Myślałam, że w bunkrze będzie zaduch, smród. Że będą biegały szczury. Nic z tych rzeczy.
Pan Edward przyznaje, że stał się odludkiem. Nie nawiązuje znajomości z innymi bezdomnymi. Nie chodzi do ośrodka pomocy społecznej i nie lubi, jak socjalni przychodzą do niego. Niechętnie, ale regularnie pokazuje się w urzędzie pracy. Jest zarejestrowany jako bezrobotny. Lubi za to, jak odwiedzają go synowie. Starszy ma 18 lat. Młodszy - 16. Ostatnio jeden przyniósł tacie 5 złotych.
Wykopane na podwórku
Z czego ich tata w ogóle żyje? - Dostaję 217 złotych zasiłku z opieki - mówi pan Edward. - Nie starczyłoby na jedzenie. Ale sobie dorabia. - Zbieram złom. Wygrzebuję go z ziemi - wyjaśnia. - Mam swoje upatrzone miejsca. Na skupie płacą mi około 20 złotych dziennie, zależy, ile im przyniosę. Wystarcza na drewno, rzeczy z lumpeksu i jedzenie.
Tak mają ludzie: Mieszka w piwnicy zamykanej z zewnątrz
Chciałby się wyprowadzić z tej nory? Po długim namyśle odpowiada, że tak. - Chociaż źle tu nie mam. Jest ciepło, cicho - wymienia. Tylko czasem wyspać się nie może. Policja i straż miejska przychodzą na kontrolę. Ostatnio byli o czwartej nad ranem.
Koniec hotelu Marriott w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?