Kobieta ma 51 lat, jej mąż – 48. Pierworodny syn kończy 15 lat. Potem dwa chłopaki. Najmłodsza jest ich siostra, uczennica pierwszej klasy.
Rodzina wynajmuje 2-pokojowe mieszkanie w centrum Bydgoszczy. – Właściwie w piwnicy – przyznaje tata. – Nie mamy co narzekać, bo tanie jest. Za czynsz płacimy 350 złotych. Dostajemy z ratusza dodatek mieszkaniowy.
Mieszkanie wynajmowane, ale nie socjalne
Miasto przydzieliło im wcześniej mieszkanie socjalne. Wytrzymali w nim 2 lata. Nie mogli przywyknąć do sąsiedztwa, które „serwowało" im awantury, libacje, a wizyty policji w tym bloku były na porządku dziennym. Poszukali więc lokum do wynajęcia. Podczas przeprowadzki spakowali tylko rzeczy do ubrania, bowiem mebli swoich nie mieli.
Teraz już mają. Kupili, gdy wzięli pożyczkę. Z opłatami za mieszkanie nie zalegają, ale za prąd tak.
– Już około 3 tysięcy złotych – mówi bydgoszczanin. – Nie mamy z czego płacić. Od ponad 10 lat jestem na rencie. Mam zwyrodnienie, rogówki, tracę wzrok. Żona pracowała jako sprzątaczka. Nie przedłużyli jej umowy. Od stycznia jest bezrobotna.
Renta i zasiłek to niecałe 1250 złotych. Rodzina korzysta ze wsparcia ośrodka opieki społecznej. Dzieci mają opłacane obiady w szkole. Małżonkowie otrzymali też 200 złotych na częściową spłatę zadłużenia za prąd. Dostają 180 złotych na zakup żywności.
Bogusława Bajgot, kierowniczka Rejonowego Ośrodka Pomocy Społecznej Śródmieście, o tej rodzinie wypowiada się pochlebnie: - Nie stwarzają problemów, są skłonni do współpracy. Przekraczają jednak kryterium dochodowe o około 250 złotych, więc nie mogą liczyć na większe wsparcie od nas. Rodzina nie zamierza starać się o kolejne zasiłki. Ojciec mówi, że nawet na buty dla dzieciaków musi oszczędzać, ale zawsze się uda i synowie z córką mają w czym chodzić.
– Nie chcemy żyć na garnuszku państwa. Żona chciałaby znaleźć robotę, a ja jakoś dorobić. Tylko, że nikt nam nie chce dać pracy – zawiesza głos 48-latek.
Zobacz ciąg dalszy tej sprawy: Bydgoszcz: mieszkają w piwnicy, bo tanio. Będzie pomoc
