We wrześniu 2010 roku właścicielka kamienicy rozwiązała umowę z „Wodociągami" i wyprowadziła się z Inowrocławia. Właścicielka budynku chciała, by woda w jej kamienicy była rozliczana jak energia elektryczna i gaz, a ona sama nie była obciążana za różnice między wodomierzem głównym a licznikami lokatorów. Na to „Wodociągi" nie chciały się zgodzić. I tym sposobem lokatorzy zostali bez wody.
Mijały dni, tygodnie i miesiące. Mieszkańcy w wodę pitną zaopatrywali się w sklepach. Wodę do prania i spłukiwania nieczystości w toaletach co tydzień przywoził im miejski beczkowóz. Na naszą prośbę harcerze z ZHR-u każdorazowo pojawiali się przed budynkiem, by pomóc mieszkańcom wnosić ciężkie wiadra do mieszkań.
W czasie, gdy lokatorzy cierpieli, między „Wodociągami" a właścicielką trwała niekończąca się wymiana korespondencji.
Przeczytaj również: Inowrocław: nawet w niewoli niemieckiej puszczali nam wodę
W styczniu doszło do przełomu w sprawie
Podpisano porozumienie. Miejska spółka zgodziła się przyjąć warunki właścicielki. Omawianie szczegółów i ustalanie terminu przekazania kluczy do piwnicy, oczywiście drogą listowną, trwały następne miesiące. Gdy w maju pracownicy „Wodociągów" dostali wreszcie klucze, okazało się, że gdzieś, najprawdopodobniej w pustostanach, są przecieki. Właścicielka z kluczami do tych mieszkań pojawiła się dopiero pod koniec sierpnia.
Przybyłaby wcześniej. W międzyczasie zażyczyła sobie jednak, by w spotkaniu tym uczestniczyli profesjonalni ochroniarze. Bała się bowiem, że wściekli na nią lokatorzy zrobią jej krzywdę. Zdecydowała się przyjechać dopiero, gdy prezydent zapewnił ją, że nad jej bezpieczeństwem czuwać będą strażnicy miejscy.
Przeczytaj również: Inowrocław. Lokatorzy ciągle nie mają wody bo... właścicielka kamienicy ich się boi
Ostatecznie pod koniec sierpnia woda w kamienicy popłynęła. – Z wodą w kranie jest zupełnie inne życie. Jak wreszcie zobaczyłam jak płynie, poczułam się tak, jakbym dostała coś bezcennego – wyznaje pani Lidia. Na tym jednak nie koniec. Lokatorzy chcą przed sądem walczyć o odszkodowanie. – Należy nam się zadośćuczynienie za to, co nam zrobiła – przekonuje. Właścicielka w jednym z ostatnich pism, jakie nam dostarczyła do redakcji stwierdziła, że nie będzie już wydawała żadnych oświadczeń i wyjaśnień na temat wody w swojej kamienicy.
