Deweloperów dotknął kryzys. Zgłaszają się do budowy dróg i chodników, bo mieszkań prawie nikt nie kupuje

Przemysław Zańko-Gulczyński
Przemysław Zańko-Gulczyński
Deweloperzy, zwykle zajmujący się budownictwem mieszkaniowym, szukają dziś kontraktów m.in. na budowę dróg.
Deweloperzy, zwykle zajmujący się budownictwem mieszkaniowym, szukają dziś kontraktów m.in. na budowę dróg. Przemyslaw Swiderski/Polska Press/ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE
Deweloperzy – zamiast budować mieszkania i domy – coraz częściej zgłaszają się do przetargów dotyczących m.in. budowy dróg czy remontu chodników. Zmusiły ich do tego trudne czasy: inwestycje publiczne to dziś pewne źródło zarobku, w przeciwieństwie do zamierającego rynku nieruchomości.

Spis treści

Deweloperzy ciągną do przetargów na inwestycje publiczne. Powodem kryzys w mieszkaniówce

Trudna sytuacja branży budowlanej nie jest dla nikogo niespodzianką. Polski Związek Pracodawców Budownictwa wprost mówi o nadchodzącej „długiej zimie” w budowlance, a z zadłużeniem zmaga się coraz więcej firm deweloperskich. Trudno się temu dziwić – w 2022 r. ceny materiałów budowlanych (a więc i koszty budowy) dynamicznie rosły, a jednocześnie sprzedaż nieruchomości bardzo spadła przez niską dostępność kredytów mieszkaniowych. W porównaniu z 2021 r. deweloperzy sprzedali o 38 proc. mniej mieszkań, co i tak było wynikiem lepszym, niż obawiało się wielu.

W tak trudnych warunkach rynkowych coraz więcej firm deweloperskich szuka pewnych inwestycji. Zaowocowało to nietypowym trendem – przedsiębiorcy, którzy kiedyś zajmowali się wyłącznie budową domów i mieszkań, coraz częściej zgłaszają się do realizacji inwestycji publicznych.

– Do przetargów w obszarze branży budowlanej dotychczas startowało kilku wykonawców, a teraz jest ich nawet kilkunastu lub więcej. Pierwsze symptomy kryzysu gospodarczego zawsze widoczne są najpierw w sektorze budowlanym. Przedsiębiorcy wówczas kierują swoje zainteresowanie w stronę sektora publicznego. Był czas, gdy remonty dróg, chodników czy inne inwestycje komunalne miały problem z wykonawcami, obecnie tego nie ma. Widzimy gigantyczną fluktuację między rynkiem prywatnym a publicznym – mówi mec. Bożena Licht, radca prawny, ekspert rynku nieruchomości i wiceprezes klastra budowlanego przy Północnej Izbie Gospodarczej.

W normalnych warunkach rynkowych inwestycje publiczne są postrzegane przez deweloperów jako gra niewarta świeczki – zyski nie zawsze są duże, a za to inwestora czeka więcej biurokracji (konieczność uzyskiwania licznych pozwoleń, wizyty w urzędach, kary umowne za niedotrzymanie terminów itp.). Jednak obecnie, gdy popyt na nieruchomości jest rekordowo niski, inwestycje mieszkaniowe są po prostu zbyt niepewne finansowo, tym bardziej, że często są one finansowane kredytem.

– To często mniejsze pieniądze, ale za to pewne. Deweloperzy budują na kredyt lub ze środków własnych. Te zasoby mogą się kończyć. Żeby rozpocząć inwestycję publiczną, trzeba mieć pewność finansowania – mówi Mirosław Król, szczeciński ekspert rynku nieruchomości.

Zjawisko będzie się nasilać, bo przyszłość rynku mieszkaniowego jest niepewna. Czy deweloperzy sobie poradzą?

Można się spodziewać, że w 2023 r. zainteresowanie deweloperów przetargami na inwestycje publiczne będzie tylko rosło, gdyż przyszłość rynku mieszkaniowego wcale nie rysuje się w jasnych barwach. Branża liczy co prawda na to, że rynek rozrusza rządowy program „Pierwsze Mieszkanie”, jednak jednocześnie szykuje się na niski popyt. Widać to po niskiej liczbie rozpoczynanych nowych inwestycji mieszkaniowych. Jak podaje Polski Związek Firm Deweloperskich, w 2023 r. deweloperzy ruszą z budową ok. 70–80 tys. mieszkań, co jest wartością o połowę mniejszą niż w 2021 r. W tej sytuacji trudno liczyć na ogromne zyski, tym bardziej, że zdaniem ekspertów ceny mieszkań będą raczej stały w miejscu.

Otwarte pozostaje pytanie, jak dobrze deweloperzy poradzą sobie z nowymi zadaniami. Większość firm zajmujących się budową mieszkań i domów nigdy nie pracowała np. przy inwestycjach drogowych. Co więcej, brak doświadczenia może utrudnić im wygrywanie przetargów. Część firm może w tej sytuacji próbować poprawić swoje szanse, proponując bardzo niską cenę za swoje usługi. Jak podkreślają eksperci, może się to skończyć np. tak, że uzyskana kwota nie wystarczy na realizację zadania.

– Ci, którzy byli dotychczas w sektorze publicznym, budowali swoje doświadczenie w relacjach z samorządami. Mówimy o mostach, drogach, placówkach oświatowych czy drobnych inwestycjach infrastrukturalnych. Firmy wcześniej obecne w przetargach publicznych mają doświadczenie, portfolio i większą szansę na realizację zadań. Firmy, które były tylko na rynku komercyjnym, mogą mieć problem z odnalezieniem się w tej przestrzeni – mówi Bożena Licht, radca prawny i wiceprezes Klastra Budowlanego przy Północnej Izbie Gospodarczej w Szczecinie.

Sprawdź, czy masz wszystko, czego potrzebujesz

Materiały promocyjne partnera
Dodaj firmę
Logo firmy Główny Urząd Nadzoru Budowlanego
Warszawa, ul. Krucza 38/42
Autopromocja
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na regiodom.pl RegioDom