Mieszczący się przy ul. Fordońskiej 409 budynek powstał pod koniec XIX wieku. Jego historia ściśle wiąże się z epidemią chorób, które nękały wówczas miasto.
To był barak dla choleryków
Charakterystyczna, ceglana zabudowa szpitala przywodzi na myśl bydgoski Londynek. Jednak wzniesiono go w Fordonie, w czasie gdy osiedle to nawiedziła epidemia cholery. Źródła historyczne z 1892 roku podają, że jej przyczyną było picie skażonej wody wiślanej.
Przeczytaj też: Co dalej z budynkiem po byłym więzieniu carskim
Wtedy to władze miasta zainicjowały budowę tzw. baraku, który miał pełnić funkcję szpitala cholerycznego. W następnych latach za rozwój sanitarny i utrzymanie estetyki miasta odpowiadało Towarzystwo Upiększania Miasta Fordonu, założone w 1900 roku. W tamtym okresie w Fordonie szalała też gruźlica, która zbierała wielkie żniwo zarówno wśród dorosłych, jak i niemowlaków. Przyczyną epidemii było znaczne ubóstwo, w jakim żyli mieszkańcy Fordonu. W latach 1901–1910 przeprowadzono jednak wielką dezynfekcję Fordonu oraz dokonano szczepień ochronnych, co pozwoliło ograniczyć rozwój epidemii.
Dawny szpital przerobiono na mieszkania
W okresie międzywojennym szpital służył już jako budynek mieszkalny. W czasie wojny korzystali z niego Niemcy, a na podwórzu ustawiono działa przeciwlotnicze. Obecnie jest on opuszczonym wielorodzinnym budynkiem mieszkalnym z 7 lokalami.
O rozbiórce dawnego szpitala nie ma mowy
Dla obszaru, w którym znajduje się budynek nie ma obowiązującego planu zagospodarowania przestrzennego. Ewentualny nabywca nieruchomości ma praktycznie wolną rękę co do tego, jak chciałby ją wykorzystać. Dawny szpital znajduje się w gminnej ewidencji zabytków i jest objęty ochroną konserwatorską. Zabroniona jest jego rozbiórka.
– Budynek ten jest na tyle wartościowy, że należy go chronić – tłumaczy Sławomir Marcysiak, miejski konserwator zabytków. – Ewentualny nabywca może z nim robić wszystko, ale pod warunkiem, że zachowa jego historyczny wygląd i nie będzie zmieniał formy architektonicznej.
Kosztowny remont
Dawny szpital jest jednak w złym stanie technicznym. Obecnie grozi mu nawet zawalenie. Trzeba będzie niemało zainwestować, by doprowadzić go do stanu używalności. - Ten obiekt da się ożywić, ale oczywiście będzie to droższa inwestycja, niż w wypadku stawiania budynku od nowa - przyznaje Marcysiak.
Cena wywoławcza za nieruchomość to 306 tys. zł. Przetarg odbędzie się 8 sierpnia.
