W 2008 roku za ar działki budowlanej w tzw. sypialniach Opola, takich jak Chmielowice, Górki czy Winów, trzeba było zapłacić od 14 do 16 tys. zł. Teraz ceny spadły do poziomu 10-11 tys. zł (spadek o ok. 25-30%) zainteresowanie ziemią pod budowę domów jednorodzinnych jest jednak mizerne.
Powodów jest kilka. Po pierwsze, na rynku pojawiło się więcej takich terenów przekwalifikowanych z gruntów rolnych. Gminy uchwalały w ostatnich latach nowe plany zagospodarowania przestrzennego, dzięki czemu przybyło ziemi pod budownictwo. Zobacz oferty z Opolszczyzny
- Szukający działek mają więc dużo większy wybór, a tym samym cena musi być niższa, żeby ich skusić - informuje Joanna Wielichowska, prezes Stowarzyszenia Zarządców i Pośredników w Obrocie Nieruchomościami z siedzibą w Opolu.
Jeszcze większy problem mają właściciele mieszkań w blokach z wielkiej płyty. Ci, którzy teraz chcieliby sprzedać takie mieszkanie w Opolu, dostaną za nie nawet o 35-40 proc. mniej niż przed czterema laty. Maksymalne ceny za metr kwadratowy sięgają 3,5 tys. zł, a zaczynają się od 3 tys. zł. Podczas, gdy w 2008 roku zaczynały się od 4 tys. zł.
Zobacz: Spada popularność mieszkań w wielkiej płycie
- Dlatego na sprzedaż decydują się raczej ci, którzy naprawdę muszą, a i tak wzięciem cieszą się mieszkania małe, najwyżej dwupokojowe - informuje Joanna Wielichowska. - Ceny dyktują dziś kupujący.
Ładny pięciopokojowy dom w Opolu na 5-arowej działce można teraz kupić już nawet za 550 tys. zł.
miasto | średnia cena mkw. mieszkania |
Warszawa | 6960 zł |
Kraków | 5949 zł |
Wrocław | 5323 zł |
Poznań | 5161 zł |
Opole | 4000 zł |
Katowice | 3378 zł |
Oprac. na podstawie Open Finance i Home Broker oraz mat. własnych
Dziś są kłopoty z kredytem. Kwota, którą banki są skłonne pożyczyć opolanom na kupno mieszkania to 100-200 tys. zł, podczas gdy przed czterema laty było to 200-300 tys. zł. Na 200 tys. zł kredytu stać obecnie dobrze zarabiających (ok. 3000 zł netto na osobę).
- Jesteśmy młodym małżeństwem, z pięcioletnim stażem - opowiada Karolina Syska z Opola. - Właśnie urodziło nam się drugie dziecko. Planowaliśmy zamianę mieszkania na większe, ale okazało się, że stać nas na zaledwie 120 tys. zł kredytu, a za to nic nie kupimy.
Ta sytuacja sprawia, że prawdziwy boom przeżywa teraz rynek wynajmu. Wielu klientów biur nieruchomości postanowiło poczekać na rozluźnienie polityki kredytowej i wynajmuje mieszkania. Także sprzedający liczą, że za jakiś czas dostaną więcej za swoje „M" i jeśli nie potrzebują gotówki na „już", oddają mieszkania pod wynajem.
Joanna Wielichowska mówi, że ta sytuacja zastoju na rynku nieruchomości trwa już dość długo i wszyscy jak na zbawienie czekają na odbicie się od dna.
Edyta Hanszke
