Mieszkańcy warszawskiego bloku pomocy szukali w wielu instytucjach, ale bez skutku. Wielkie sprzątanie rozpoczęło się dopiero, gdy na miejscu pojawiła się reporterka UWAGI!
O tym, że mężczyzna maniakalnie zbiera śmieci, wiedziała administracja budynku, policja oraz opieka społeczna. A w życiu jego sąsiadów nie zmieniało się nic: codziennie znajdowali robaki, które rozpleniły się po bloku, i musieli znosić okrutny fetor. Zdesperowani wysłali list do redakcji UWAGI!. Po kilku dniach odwiedziła ich reporterka.
_Źródło: UWAGA! TVN/x-news_
Kiedy sprawą zainteresowała się redakcja, to wydarzenia potoczyły się już błyskawicznie. W bloku pojawili się przedstawiciele administracji, którzy zaoferowali, że pomogą "uprzątnąć dom". Po dłuższych namowach matka uciążliwego lokatora wyraziła na to zgodę. Kiedy otworzyła drzwi, okazało się, że słowo "uprzątnąć" jest daleko nieadekwatne. Śmieci było tak ogromnie dużo, że praktycznie uniemożliwiały wejście do mieszkania! Jak tłumaczyli sąsiedzi – by dostać się do środka – mężczyzna musiał trzymać się futryn i dosłownie przeskakiwać nad stertą śmieci. Było tam wszystko: stare dywany, kosiarka czy bajki dla dzieci. Z mieszkania wyniesiono sześć kontenerów!
O innym przypadku patologicznego zbieractwa: Lokatorka gromadzi śmieci w mieszkaniu
W międzyczasie pojawił się też sam mieszkaniec lokalu. – Muszę coś kupić – rzucił tylko, zbiegając ze schodów. O tym, że mężczyzna zbiera śmieci, pracownicy opieki społecznej dowiedzieli się już prawie rok temu. Jednak, jak tłumaczą, przez ostatnie kilka miesięcy nie wiedzieli, co działo się w mieszkaniu. Wszystko dlatego, że matka mężczyzny unikała spotkania z nimi. – Syn zaczął to zbierać, bo powiedział, że nic nie ma – mówi matka lokatora, Krystyna Wiśniewska. Kobieta opowiada, że problemy syna zaczęły się po powrocie z wojska. – Jego żona wystąpiła wtedy o rozwód. Syn przeżył to strasznie. To wtedy zabrali go do szpitala psychiatrycznego – wspomina.
Kobieta bardzo długo mieszkała z synem. Wyprowadziła się dopiero niedawno, bo – jak przyznaje – nie potrafiła się z nim porozumieć.
Prawnik radzi: Jak walczyć z sąsiadem palącym na balkonie
Po oczyszczeniu mieszkania jej syna w lokalu przeprowadzono dezynsekcję przy użyciu bardzo silnych środków chemicznych. Nawet to nie powstrzymało jednak mężczyzny przed powrotem do mieszkania. Z objawami zatrucia został przewieziony do szpitala. Po zakończeniu leczenia ma jednak wrócić do domu.
Sąsiedzi nie mają wątpliwości: znoszenie śmieci zacznie się od nowa
Prezes SM Muranów Tadeusz Chaciński obiecał lokatorom podjęcie stanowczych działań: – Będziemy zmuszeni wystąpić do sądu o eksmisję – zadeklarował przy kamerach UWAGI! Po czym sam zaznaczył, że nie jest w stanie określić, jak długo będzie trzeba czekać na efekty. – Nie mogę obiecać, że to potrwa pół roku czy rok. Takie sytuacje czasem ciągną się latami – stwierdza pan prezes.
– Nikt już nie może nam pomóc – kwitują sprawę załamani mieszkańcy bloku.