– Mam nadzieję, że nasz protest przyniesie skutek i do podwyżek jednak nie dojdzie – wyznaje 74-letnia Teresa Jóźwiak z Inowrocławia. Ona również weźmie udział w proteście.
Od 50 lat systematycznie płaci czynsz. Gdy protestujący przegrają, płacić będzie też te nowe, wyższe o ponad 40 procent stawki. Już taką ma zasadę. Najpierw musi znaleźć pieniądze na opłaty, a dopiero później – na życie. – Pewnie teraz będę jeszcze mniej pieniędzy wydawała na jedzenie – podsumowuje ze smutkiem. Liczy, że radni ostatecznie zlitują się nad ludźmi będącymi w trudnej sytuacji życiowej. Dlatego podpisała się na liście protestujących przeciwko podwyżkom. Przed nią zrobiło już to około 500 osób.
Na liście znalazło się też nazwisko blisko 90-letniej inowrocławianki. Ona już wie, że wyższych czynszów płacić nie będzie. – Eksmisji nie przeprowadza się w jeden dzień. Wcześniej więc umrę niż mnie wyrzucą – wyznaje.
Przeczytaj również: Inowrocław. Ratusz wyjaśnia, dlaczego rośnie czynsz w mieszkaniach komunalnych
Protest przeciw podwyżce czynszu – 5 września
Grupę niezadowolonych z podwyżek od początku reprezentuje Zbigniew Gedowski, szef Fundacji Cuiaviana. Już kilkakrotnie prosił, by prezydent Ryszard Brejza zorganizował otwarte spotkanie ze wszystkimi protestującymi. Ten ustami wiceprezydenta Wojciecha Piniewskiego odpowiadał już na naszych łamach, że w „wiecu udziału nie weźmie". Zapraszał na rozmowy indywidualne do Ratusza lub też do negocjacji z delegacją protestujących.
Na to znowu zgodzić się nie chciał Gedowski. Dał prezydentowi czas na zmianę decyzji do czwartku. Ratusz milczał, więc szef Cuiaviany zdecydował, że protest odbędzie się 5 września przed Urzędem Miejskim, od godz. 11.00 do 13.00.
Przeczytaj również: Radni SLD wystąpią z projektem uchwały obniżającej czynsze za mieszkania komunalne w Inowrocławiu
Protest to była ostateczność
Przyznaje, że decyzję tę odwlekał. Wie bowiem, że w proteście ma zamiar wziąć udział wielu 70- i 80-latków. – Nie chciałem ludzi starszych narażać na uciążliwości. Miałem nadzieję, że do tego protestu nie będzie musiało dojść. Moja cierpliwość się jednak skończyła – tłumaczy Gedowski. Zamierza osobiście powiadomić wszystkich, którzy podpisali się pod protestem. Namawia, by pod ratusz przyjść ze swoim dziećmi i wnukami.
– Żądamy spotkania z prezydentem. Wybraliście go na to stanowisko, więc ma obowiązek wysłuchać waszych skarg na otwartym spotkaniu w jakimś godnym miejscu. Musi odpowiedzieć zarówno na pytania wygodne, jak i niewygodne - mówił wczoraj do zebranych Zbigniew Gedowski.
