W takiej sytuacji znaleźli się właśnie mieszkańcy budynku przy al. Sportowców 14 na grudziądzkim osiedlu Mniszek. – Otrzymaliśmy propozycję nie do odrzucenia: mamy 14 dni na podjęcie decyzji o wykupie lokalu, albo musimy liczyć się z tym, że zostaniemy przesiedleni do innych kamienic - denerwują się ludzie.
I alarmują: – Większość z nas nie ma pieniędzy. Nie ma pracy. Żyjemy tu od pokoleń, a teraz stawia się nas pod ścianą.
Grudziądzanie podkreślają, że co najmniej „dziwnie" zostali zaproszeni na spotkanie z urzędnikami. – Telefonicznie, zamiast oficjalnym pismem – twierdzą najemcy z al. Sportowców 14.
Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Nieruchomościami tłumaczy, że zgodnie z uchwałą podjętą przez radnych (w grudniu 2012 roku) w sprawie wieloletniego programu gospodarowania zasobem mieszkaniowym na lata 2012–2014, do sprzedaży będą typowane nieruchomości jedno- i kilkulokalowe generujące wysokie koszty utrzymania oraz najstarsze.
Takie warunki spełnia kamienica przy al. Sportowców 14. – Wymaga ona sporych nakładów finansowych na remont - wyjaśnia Zenon Różycki, prezes MPGN-u. – W pierwszej kolejności powinien być zmodernizowany dach.
Miejska spółka, wychodząc jednak na przeciw lokatorom proponuje:
- skorzystanie z prawa pierwszeństwa nabycia przez wszystkich najemców przy wykupie lokali z 70 proc. bonifikatą,
- zamianę obecnie zajmowanego lokalu na inny w zasobach MPGN -u, w przypadku braku środków finansowych na wykup.
Jeśli mieszkańcy nie zdecydują się na żaden z tych wariantów, muszą liczyć się z tym, że mogą zostać „sprzedani" i zmieni się właściciel kamienicy.
Zenon Różycki dodaje: – Najemcy zostali poproszeni o skonsultowanie sprawy z rodziną oraz pozostałymi sąsiadami w budynku i o wstępne poinformowanie nas o kierunku jaki preferowaliby dla siebie wybrać. Czekamy na ich decyzje.
Przypomnijmy, że w minionym roku MPGN sprzedał m.in. kamienice przy ul. Libelta. Wtedy o prawie do wykupu mieszkań, przed wystawieniem budynków na sprzedaż, administracja nie przypomniała lokatorom. Wywołało to gorące protesty. Sprawa trafiła do sądu.
