Mieszkania na wynajem od pracodawcy – od PRL-u do dzikiej reprywatyzacji
Dziś mieszkań zakładowych praktycznie się nie buduje, ale w czasach Polski Ludowej sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. W PRL-u bardzo często to właśnie zakłady pracy zapewniały pracownikom dach nad głową – najemcy takich mieszkań mogli liczyć na lokalizację tuż przy miejscu pracy oraz atrakcyjne czynsze. Jak się szacuje, lokali zakładowych było ok. 1,5 mln.
Problemy zaczęły się w latach 90. Gdy zakłady zaczęły masowo wyprzedawać posiadane lokale, najemcy mieszkań zakładowych nie otrzymali pierwszeństwa przy wykupie mieszkań. Gorzej – często odmawiano im wykupu, gdyż zakłady wolały sprzedawać lokale prywatnym inwestorom, nieraz po śmiesznie niskich cenach.
– Wykupione lokale mieszkalne czy też całe budynki często zostały nabyte dla zysku – wyjaśniał w grudniu 2021 r. Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek. – Nowi właściciele windowali czynsze, dokonywali cyklicznych znacznych podwyżek, przekraczających możliwości finansowe najemców. To zaś powodowało utratę tytułu prawnego do lokalu.
Tego typu techniki, dobrze znane z medialnych doniesień o tzw. czyścicielach kamienic, zwykle okazywały się skuteczne. Jak podaje ekspert GetHome.pl Marek Wielgo, jedną z głośniejszych była sprawa prywatyzacji Huty Zabrze, kiedy to prywatny przedsiębiorca za grosze nabył 1,8 tys. mieszkań z lokatorami. Odpowiednie regulacje prawne chroniące najemców pojawiły się dopiero pod koniec 2001 r. – do tego czasu wielu lokatorów mieszkań zakładowych zmuszono do nieplanowanej wyprowadzki.
– Nierzadkie były przypadki wypowiedzenia najmu (bez zapewnienia innego lokalu) z powodu zamiaru zamieszkania w lokalu przez właściciela lub wskazaną przez niego osobę bliską – wskazuje RPO.
Najemcy boją się utraty dachu nad głową
Do Rzecznika Praw Obywatelskich od dawna spływały skargi od osób zajmujących takie dziko sprywatyzowane mieszkania zakładowe. Najemcy ci nie ze swojej winy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia – w latach 90. nie dano im szansy na wykupienie mieszkań, zaś dziś, po licznych podwyżkach czynszów oraz wzrostach cen nieruchomości, po prostu ich na to nie stać. Jednocześnie ludzie ci stracili poczucie bezpieczeństwa, gdyż nie są chronieni przez prawo i mogą stracić dach nad głową, jeśli np. czynsz zanadto wzrośnie.
– [Lokatorzy skarżą się – przyp. red.] na brak należytej ochrony prawnej łączącego ich z aktualnym właścicielem mieszkania stosunku najmu. Wyrażają też niepokój o zachowanie uprawnień do zajmowanych lokali. W ocenie RPO obawy te nie są bezpodstawne – przyznaje Rzecznik.
W tej sytuacji RPO zaapelował do Ministerstwa Rozwoju i Technologii o ocenę dotychczasowych rozwiązań wspierających najemców oraz o informację, czy planowane są jakieś dalsze działania w tej kwestii.
Wykup lokali zakładowych przez gminy będzie łatwiejszy
Teraz rząd zapowiedział przełom – resort rozwoju podwyższy dofinansowanie dla gmin na wykup lokali zakładowych. Samorządy miały możliwość uzyskania na ten cel środków już od 2015 r., jednak dotacja mogła pokryć maksymalnie 30, a potem 50 proc. kosztów. Oznacza to, że większość uboższych gmin i tak z tej opcji nie korzystała z powodu braku funduszy. Teraz dofinansowanie dla samorządów na wykup mieszkań zakładowych sięgnie 95 proc.
– Jest szansa, że wreszcie uda się rozwiązać problem, który – zwłaszcza wśród osób dobrze pamiętających czasy PRL – zawsze wywoływał emocje i współczucie. Dotyczy on bowiem lokatorów, którzy będąc pracownikami przedsiębiorstw tak naprawdę finansowali budowane przez nie czynszówki – mówi ekspert portalu GetHome.pl.
Dzięki wykupowi lokali zakładowych ich mieszkańcy będą mogli poczuć się bezpieczniej, gdyż prawo będzie ich chronić tak samo jak najemców mieszkań komunalnych. Co więcej, samorządy mogą zaoferować osobom z dawnych mieszkań zakładowych możliwość wykupu lokum na preferencyjnych zasadach (np. ze zniżką sięgającą nawet 90 proc.). Nie ma jednak gwarancji, że tak się stanie – wszystko zależy od gminy. Co więcej, na łatwiejszy wykup od samorządu mogą zwykle liczyć tylko lokatorzy, którzy nie zalegają z czynszem.
Z mieszkań służbowych można eksmitować „na bruk”
Nadal nierozwiązany pozostaje jednak problem mieszkań służbowych. Chodzi nie o lokale z PRL-u, a o mieszkania przyznawane współcześnie w związku z wykonywanym zawodem czy pełnioną funkcją publiczną. Są to m.in. lokale do dyspozycji:
- ministra ds. wewnętrznych,
- Służby Więziennej,
- Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
- Agencji Wywiadu,
- Służby Kontrwywiadu Wojskowego,
- Służby Wywiadu Wojskowego,
- Państwowej Straży Pożarnej,
- Straży Granicznej.
Jak alarmował w lipcu 2022 r. RPO Marcin Wiącek, najemcy mieszkań służbowych nie są chronieni przed eksmisją „na bruk”. To nietypowa sytuacja, gdyż co do zasady takich eksmisji się w Polsce nie przeprowadza. W tym wypadku obowiązuje jednak groźny wyjątek – takie lokale przyznaje się i opróżnia na mocy zwykłej decyzji administracyjnej.
– Ustawy nie nakładają na organy wydające decyzje (...) obowiązku badania (...), czy osoby, które mają opróżnić lokal, będą w stanie samodzielnie zaspokoić swe potrzeby mieszkaniowe, zwłaszcza z uwagi na niepełnosprawność, niepełnoletność, bezrobocie itp. – zauważa RPO.
Jak wskazuje rzecznik, osoby eksmitowane z lokali służbowych w teorii mogą otrzymać mieszkanie zastępcze od gminy, ale w praktyce samorządy mają takich lokali za mało i nie są w stanie zaspokoić potrzeb eksmitowanych. RPO podkreśla też, że choć już 5 lat temu zapadł wyrok Trybunału Konstytucyjnego nakazujący uporządkowanie tej kwestii, problem wciąż nie jest rozwiązany. Rzecznik apeluje zatem do premiera o podjęcie odpowiednich działań.
– Wydaje się (...), że w XXI wieku przeprowadzanie tzw. eksmisji „na bruk” nie powinno mieć miejsca, a przepisy winny zapewniać w tym zakresie przynajmniej minimalną ochronę osób objętych nakazem opróżnienia lokalu – podsumowuje RPO.
