O tej wyjątkowej budowie – tak zwanym domu autonomicznym – piszemy systematycznie. Trzy lata temu z entuzjazmem, kiedy zrodziła się idea wzniesienia domu, który miał być samowystarczalny pod względem produkcji prądu i ciepła, ekologiczny, jeśli chodzi o zużycie wody. Miał zachęcić do wznoszenia podobnych budynków. Do dzisiaj niczego jednak nie udowodnił. Zamiast wzorem, stał się problemem.
Zobacz również: Najtańszy w utrzymaniu dom w Polsce. Tak wyglądał chwilę przed ukończeniem
Dom w Podzamczu Chęcińskim został zaprojektowany tak, by służyć 4-osobowej rodzinie. Ma 3 sypialnie, salon z aneksem kuchennym, gabinet, garaż z częścią warsztatową.
Jego główną zaletą mają być niskie koszty eksploatacji: sam produkuje energię oraz ciepło: korzysta z turbiny wiatrowej, solarów oraz sond głębinowych z zasobnikiem ciepła. Źródłem ciepła będzie także kominek. Do oświetlenia wnętrz domu autonomicznego ma służyć przydomowy staw, który wykorzystywany jest także w procesie oczyszczania ścieków.
Przeszkody na drodze
Od początku budowa, za której realizację odpowiada podległe marszałkowi województwa Świętokrzyskie Centrum Innowacji i Transferu Technologii, borykała się z problemami. Najpierw długo wybierano miejsce, potem na etapie projektowania protestował inżynier Ludomir Duda z Instytutu Budownictwa Autonomicznego Wahlberg i Spółka, współautor koncepcji domu autonomicznego. Żądał, by projekt uwzględniał potrzeby rodziny, która ma w takim domu mieszkać a nie był jedynie sztuką dla sztuki, korygował nieodpowiednie parametry.
Dowiedz się: Co to jest dom autonomiczny
Rozpoczęta w grudniu 2013 roku w Podzamczu budowa trwała dłużej niż zakładano, a właściwie trwa do dzisiaj. Początkowo miała zająć 3 miesiące, potem mówiono o połowie roku, potem o wrześniu. W listopadzie 2014 roku, kiedy z udziałem marszałka województwa i wicestarosty kieleckiego dom uroczyście otwarto, wydawało się, że nadejdzie czas weryfikacji naukowych założeń i po zimie będzie wiadomo, na ile nowe technologie są efektywne. Niestety, mimo zapowiedzi program badań nie ruszył, bo dom do tej pory nie został oddany.
Wszystko przez pompę?
W grudniu prezes zarządu Świętokrzyskiego Centrum Innowacji i Transferu Technologii, Łukasz Bilski zapewniał: - W ubiegłym tygodniu mieliśmy ostatnie odbiory.
Niestety, odbiory trwają do dzisiaj.
- Z zamontowaniem pompy w oczku wodnym obok domu czekaliśmy na poprawę pogody - wyjaśnia Włodzimierz Grochal, dyrektor do spaw naukowych w Świętokrzyskim Centrum Innowacji i Transferu Technologii. Wykonawca, firma Agat usuwała też zauważone usterki. - Odbiory właśnie się kończą - mówi wiceprezes Świętokrzyskiego Centrum Innowacji i Transferu Technologii Elżbieta Cholewa, dodając, że lada moment ogłoszą przetarg na prowadzenie czterech podstawowych badań w domu, między innymi dotyczących mikroklimatu, wykorzystania elektrowni wiatrowej. Mają one trwać półtora miesiąca. Pod koniec czerwca trzeba będzie postanowić o dalszym programie badań.
Rada, której nie ma
Kiedy w listopadzie pytaliśmy o program badawczy dla domu, prezes Bilski wyjaśniał, że o nim postanowi Rada Naukowa, którą powołał i którą kieruje profesor Jan Popczyk z Instytutu Elektroenergetyki Politechniki Śląskiej. Rada miała się spotkać w grudniu, potem w styczniu, ale do dzisiaj się nie spotkała.
Profesor Popczyk nie chce komentować tego faktu, bo, jak mówi, nie ma informacji o tym, co się dzieje w sprawie domu. Owszem, wyrażał chęć kierowania radą, ale obecnie raczej by jej nie podtrzymał.
Profesor na seminarium, które odbyło się w Podzamczu w listopadzie ubiegłego roku (było to jedyne spotkanie osób zaproszonych do rady naukowej), mówił o warunkach, jakie powinny zostać spełnione, na przykład utworzeniu w Podzamczu centrum rozwoju tego typu budownictwa, stworzeniu modelu biznesowego, który pozwoli użytkować ten dom. Bo jego celem miało być zbieranie danych tak, by udoskonalać produkt i móc go powielać.
Rodzina czy symulacja
Ludomir Duda jest bezbrzeżnie zdumiony tym, co dzieje się w Podzamczu. - Bezpowrotnie straciliśmy szansę na badania w czasie pierwszej zimy, kiedy zasobniki były jeszcze puste, tego się nie da nadrobić - mówi.
On sam proponował prowadzenie badań, ale mu odmówiono. Nie ma informacji czy dom został oddany czy też nie. Dyrektor Grochal tłumaczy, że dom jest ciągle nie oddany, a na zwoływanie rady nie było pieniędzy. - Spotkania, które odbywaliśmy w gronie kilku osób, były wolontariatem, określiliśmy zakres pierwszych badań. Dyrektor nie potrafi powiedzieć, jak po ich zakończeniu będzie wyglądało użytkowanie domu. Czy wprowadzi się tam rodzina, a jeśli tak, to na jakich zasadach, czy też przeprowadzona zostanie symulacja. Zwolennikiem pomysłu, by w domu zamieszkali rodzice z dziećmi, jest Zofia Wahlberg ze spółki, która opracowała koncepcję domu. - To jedyny sposób, by sprawdzić czy to, co założyliśmy, sprawdza się w codziennym życiu - mówi.
Profesor Jerzy Piotrowski z Politechniki Świętokrzyskiej został zaproszony do rady, ale nie był w domu. Jest zwolennikiem symulacji. Co najważniejsze, zwiedzać domu nie mogą osoby, które myślą o zastosowaniu nowych technologii we własnych domach. Na ten wzorcowy z publicznych pieniędzy wydano 1 milion 200 tysięcy złotych. Efektów, jak dotąd, nie ma żadnych.
Najem krótkoterminowy - czy zmienią się zasady?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?