Koniec wakacji to idealny moment, by zapełnić spiżarnie i piwnice domowymi przetworami. To smaki lata zamknięte w słoikach, które cieszą podniebienie jesienią i zimą. Niekiedy jednak może czaić się w nich niebezpieczeństwo. Co może nam grozić ze strony domowych przetworów, gdy w czasie ich przygotowywania zapomnimy o higienie i pasteryzacji?
Pleśń w konfiturach i powidłach
Lekceważenie pleśni w domowych przetworach to jeden z cięższych grzechów przygotowujących zaprawy. Wielu osobom, mającym w pamięci wysiłek i poświęcony czas na gotowanie i smażenie dżemów, konfitur, powideł czy innych przetworów, żal wyrzucić cały słoik, gdy po otwarciu wieczka zauważą niewielkie ślady pleśni. Zwykle decydują się na zdjęcie jej łyżeczką uznając, że problem został załatwiony. Nic bardziej mylnego – niestety zarodniki pleśni są już w całym słoiku, tyle że ich o prostu nie widać. Nawet jeśli znacząco nie wpływają na smak przetworów i trudno wyczuć charakterystyczny pleśniowy posmak, można mieć pewność, że tam są. A razem z pleśnią w przetworach rozwijają się liczne mykotoksyny, takie jak choćby patulina, która ma destrukcyjny wpływ na wątrobę, może powodować wrzody żołądkowe, krwawienia wewnętrzne, alergie, przewlekłe zatrucia i wiele innych dolegliwości. Przy czym jest odporna na cukier i temperaturę – co oznacza, że jeżeli np. dżem został przygotowany z częściowo zepsutych owoców (wykrojono z nich tylko brązową, zainfekowaną skórkę) jest wielce prawdopodobne, że w środku słoika toksyna zdążyła się już usadowić. Oczywiście skala zatrucia i żołądkowych nieprzyjemności zależy od ilości spożytego produktu.