Największa rodzina w Bydgoszczy, która czeka na wyprowadzkę do mieszkania socjalnego, czyli o obniżonym standardzie, liczy 13 osób. Najwięcej jest jednak lokatorów żyjących w pojedynkę.
Nowe mieszkania socjalne
Miasto w zeszłym roku oddało do użytku 72 mieszkania socjalne w nowych blokach przy ul. Odrzańskiej. Kolejnych 29 nowych znajduje się w dawnym hotelu robotniczym przy ul. Kapuściska. Budynek przeszedł kapitalny remont. To jednak kropla w morzu potrzeb.
Na liście rodzin czekających na przydział mieszkania socjalnego jest teraz 890 rodzin. To lokatorzy-dłużnicy mający wyroki sądowe. Ustawa o ochronie praw lokatorów umożliwia właścicielom nieruchomości dochodzenie od miasta odszkodowania w przypadku, gdy miasto powinno zapewnić ich zadłużonym najemcom kwatery socjalne, ale tego nie robi.
Właściciele posesji, m.in. spółdzielnie mieszkaniowe czy prywatni kamienicznicy, często korzystają z opcji ubiegania się o odszkodowanie. Zakładają sprawy w sądzie przeciw miastu. Nie chcą, żeby w ich nieruchomościach przebywali dłużnicy, którym dług tylko się powiększa. Mają jednak związane ręce, bo lokatorów usunąć siłą nie mogą. Jedynym wyjściem jest więc założenie sprawy najpierw o eksmisję, a potem o odszkodowanie od gminy.
Grube tysiące odszkodowań
I te procesy przeważnie wygrywają. – W zeszłym roku z tytułu odszkodowań wypłaciliśmy prawie milion złotych – informuje Jerzy Walkowiak, główny specjalista w Zespole ds. Polityki Właścicielskiej i Mieszkaniowej w Urzędzie Miasta. – Dla porównania: rok wcześniej, w 2011, kwota wypłaconych odszkodowań wynosiła 680 tysięcy. Jedni dostają 4 tysiące odszkodowania, inni nawet kilkanaście tysięcy.
Tutaj ostatnio budowali: Nowe bloki socjalne w Brdyujściu
Na zmianę adresu i zamieszkanie w „socjalu" trzeba zazwyczaj czekać kilka lat. – Realizujemy wyroki według kolejności, w jakiej wpływają one do nas z sądu - dodaje Walkowiak. – Nie jesteśmy w stanie na bieżąco przydzielać wskazanym rodzinom lokali, ponieważ tych lokali nam brakuje. Rocznie gmina odzyskuje średnio 100 mieszkań socjalnych. To kwatery, których najemcy zmarli albo się wyprowadzili. Gmina je remontuje i przekazuje następnym lokatorom. Metraż ma znaczenie. – Bierzemy pod uwagę powierzchnie pokoi. Na osobę w rodzinie przypada 5 metrów kwadratowych. Jeśli chodzi o osoby samotne, wynosi to 10 metrów – wyjaśnia Jerzy Walkowiak.
