Wynajem mieszkań potaniał, a ofert przybyło – doniosła na początku lipca „Gazeta Wyborcza". Obniżki cen najmu to z jednej strony efekt odpływu studentów w związku z wakacjami, a z drugiej – ekonomicznych skutków pandemii koronawirusa. Jak szacują eksperci serwisu Morizon.pl, średnie ceny mieszkań na wynajem w największych miastach spadły nawet o 20 proc.
Wynajem mieszkań coraz tańszy przez koronawirusa
Na wysokie koszty wynajmu mieszkań w Polsce najemcy skarżyli się już od dawna. Potrzeba było jednak dopiero pandemii, żeby coś się w tej kwestii zmieniło. Jak podaje „Wyborcza", koronawirus z Wuhan spowodował masowy odpływ obcokrajowców (w tym pracowników z Ukrainy) oraz studentów, którzy przeszli na zdalne nauczanie. Pandemia pogorszyła też sytuację finansową osób zatrudnionych w najsilniej dotkniętych branżach, zmuszając je do poszukania tańszego lokum.
Stopniowe obniżki w największych miastach można było obserwować już od początku pandemii:
- marzec – spadek średnich cen najmu o ok. 1–2 proc. w stosunku do lutego w niektórych miastach (dane Expandera i Rentier.io),
- maj – spadek średnich cen najmu o ok. 5–7 proc. w stosunku do marca (dane Bankier.pl i Otodom.pl),
- czerwiec – spadek średnich cen najmu o ok. 15–20 proc. w stosunku do okresu przed pandemią (dane „Gazety Wyborczej" i Morizon.pl).
Zobacz: Dopłaty do czynszów dla wynajmujących mieszkania. Jak je otrzymać?
Ponieważ dane te pochodzą z różnych źródeł i dotyczą różnych okresów, trudno je ze sobą porównywać, jednak ogólny trend spadkowy nie ulega wątpliwości. To złe wieści dla właścicieli mieszkań na wynajem, ale dobre dla najemców, którzy mogą liczyć na niższe koszty. Również ci, którzy nie szukają obecnie nowego lokum, są w lepszej sytuacji – mogą bowiem w negocjacjach z właścicielem użyć spadków cen najmu jako argumentu, by uzyskać obniżkę czynszu.
Ofert mieszkań do wynajęcia przybywa
Na spadek cen najmu wpływ miał jeszcze jeden czynnik – rosnąca liczba mieszkań na wynajem na rynku. Wraz z początkiem lipca osoby przeglądające serwisy ogłoszeniowe mogą przebierać w ofertach. Ma to związek nie tylko z normalnym wakacyjnym opuszczaniem mieszkań przez studentów, ale też ze skutkami pandemii.
– Tąpnięcie nastąpiło na przełomie kwietnia i maja – ocenia cytowany przez „Wyborczą" Marcin Drogomirecki z serwisu ogłoszeniowego Morizon.pl. – Wiele osób wypowiedziało umowy już z końcem marca, ale zazwyczaj wpisuje się w nich co najmniej miesięczny okres wypowiedzenia. W tym czasie trudno było szukać nowych lokatorów, zwłaszcza że był to szczyt pandemii.
Na pustoszejące w szybkim tempie mieszkania trudniej jest właścicielom znaleźć chętnych. Jak podaje Morizon.pl, w maju na oferty najmu w serwisie odpowiedziało o 25,1 proc. mniej osób niż przed rokiem. W czerwcu było jeszcze gorzej – cząstkowe dane mówią, że zainteresowanie najmem spadło o ok. 30 proc.
Sprawdź: Gdzie powstają mieszkania w ramach programów Mieszkanie Plus i Mieszkanie dla Rozwoju?
Jakich mieszkań pojawiło się na rynku najwięcej? Przede wszystkim kawalerek oraz największych lokali o podwyższonym standardzie. Można też trafić na oferty mieszkań, które wcześniej były wynajmowane krótkoterminowo turystom. Ponieważ od czasu lockdownu ruch turystyczny bardzo zmalał, część właścicieli tych lokali poszukuje obecnie najemców na dłużej.
– Rynek najmu krótkoterminowego w tej chwili praktycznie nie istnieje – podsumowuje Artur Kaźmierczak, partner zarządzający Grupy Mzuri. – Powstał za to rynek najmu średnioterminowego, czyli część osób, która dotychczas wynajmowała mieszkania na krótki termin, teraz umożliwia wynajem na okres ok. trzech miesięcy. Nie chcą ich wynajmować na rok lub dwa, wierząc, że wkrótce wrócą dobre czasy. To wydaje się taktyką dość trudną w realizacji, ponieważ niewielu najemców potrzebuje mieszkania na trzy miesiące. Większość chce jednak wynająć je na dobę, na tydzień lub na stałe.
Przeczytaj: Najem krótkoterminowy znika. W kłopotach jest nawet Airbnb
