Mieszkanka Włocławka ma własnościowe 80-metrowe mieszkanie na drugim piętrze w bloku przy ul. Królewieckiej. Jeden pokój znajduje się nad tarasem sąsiadów mieszkających piętro wyżej. I ten pokój jest systematycznie zalewany, gdy pada deszcz. – Może posadzka została źle wykonana – mówi właścicielka pechowego lokum. A możliwe, że to usterka na dachu.
Problem ten ujawnił się zaraz po zakupie mieszkania. I od dziesięciu lat właścicielka mieszkania dopinguje Włocławską Spółdzielnię Mieszkaniową, do której należy blok przy ul. Królewieckiej, by coś w tej sprawie zrobiła. Na razie jednak bez rezultatu.
Czytelniczka przyznaje, że Włocławska Spółdzielnia Mieszkaniowa całkiem problemu nie zbagatelizowała. – Po którejś interwencji posadzka na tarasie była zrywana, położona została nowa – mówi. – Ale nic to nie dało, bo woda jak kapała, tak kapie. Najwidoczniej przyczyna przecieków nie została przez ekipę, która wykonywała te prace, ustalona.
Doszło już nawet do tego, że pokój nad tarasem właścicielka zalewanego M wyłączyła z użytkowania. – Po przecieku farba się łuszczy, sufit leci na głowę – denerwuje się. – Mam już dość tego mieszkania. I problemów związanych z przeciekiem. A przecież płacę niemały czynsz. I wnoszę opłaty na fundusz remontowy.
Interwencja we Włocławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej
Skontaktowaliśmy się z zarządem Włocławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Prezes Mirosław Urbański przyznaje, że zna problem. - Wielokrotnie podejmowaliśmy próby, żeby go rozwiązać – tłumaczy. – Wada jest poważniejsza niż przypuszczaliśmy. Naprawy nie dały więc rezultatu. Trzeba będzie od nowa wykonać taras.
Prezes Włocławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej obiecał, iż jeszcze raz „pochyli się" nad sprawą przecieków w mieszkaniu przy ulicy Królewieckiej. Wszystko bowiem wskazuje na to, że konieczne będą radykalne przedsięwzięcia. – Załatwię tę sprawę – zapewnia.
