Znowu trwają prace budowlane na Grabinie, górze za Karczówką w Kielcach, gdzie mają stanąć domy w zabudowie szeregowej. Urzędnicy od kilku lat próbują unieważnić wydaną przez siebie decyzję, która budowę umożliwia. Sprawa jest w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, ale budowa ruszyła.
Budowa, o której mowa jest możliwa w efekcie jednej z bardziej kuriozalnych decyzji miejskich urzędników w Kielcach. W 2008 roku właściciel działki na skłonie góry wystąpił o warunki zabudowy – chciał postawić 27 domów jednorodzinnych w zabudowie szeregowej. Warunki, a później zgodę na budowę otrzymał.
Zdaniem Artura Hajdorowicza, dyrektora Biura Planowania Przestrzennego w tym miejscu, w strefie ochronnej ujęć wody, chronionego krajobrazu, w pobliżu rezerwatów nie powinna powstać żadna zabudowa i to z jego inicjatywy zaczęło się odkręcanie sprawy.
Samowola budowlana... punktem odniesienia
Wzruszenie prawomocnej decyzji: zgody na budowę, nie jest jednak takie proste – wyroki i decyzje Samorządowego Kolegium Odwoławczego oraz sądu zapadające w ciągu ostatnich dwóch lat były korzystne dla inwestora.
Dopiero Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że dokonując analizy urbanistycznej mylnie wzięto pod uwagę istnienie budynku przy ul. Grabinów i kierując się tzw. dobrym sąsiedztwem wydano decyzje o warunkach zabudowy. Tymczasem budynek ten jest samowolą budowlaną i nie powinien być punktem odniesienia do kolejnej decyzji.
– Wydając decyzję o warunkach zabudowy nie mieliśmy obowiązku wyjaśniać stanu prawnego budowli obok – przekonuje Andrzej Kędra, dyrektor wydziału architektury Urzędu Miasta. – Podobnie uznał kielecki sąd administracyjny przyznający nam rację.
Miasto wystąpiło bowiem o wznowienie postępowania i w efekcie cofnięcie decyzji o warunkach zabudowy, a w dalszej konsekwencji do anulowania zgody na budowę szeregówek. Taką na szczeblu Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego dostało, ale Samorządowe Kolegium Odwoławcze po korzystnym dla miasta wyroku napisało skargę kasacyjną, podobnie jak inwestor. Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, a tam kolejki są długie i nie wiadomo, kiedy zapadnie decyzja. Inwestor postanowił więc działać.
Ryzykowne rozpoczęcie budowy
Faktem tym zdziwiony jest Andrzej Kędra.
– Inwestor ma pozwolenie na budowę a my dopiero po rozpatrzeniu sprawy, jeśli NSA utrzyma decyzję WSA możemy wznowić postępowa-nie i unieważnić je – wyjaśnia. Oczywiście na każdą naszą decyzję inwestorowi przysługuje zażalenie i odwołanie. Należy się liczyć z tym, że będzie z tego prawa korzystał a do czasu uprawomocnienia się decyzji cofającej pozwolenie na budowę może ją realizować jednak potem, jeśli utraci pozwolenie trudno mu będzie domagać się odszkodowania – przyznaje Kędra. – Wiedział bowiem, że miasto chce unieważnić tę decyzję, zdaje sobie sprawę z ryzyka rozpoczynając budowę.
Czytaj też: Kiedy remont może być się samowolą budowlaną
