Niedawno znaczna część członków Spółdzielni Mieszkaniowej w Świeciu otrzymała rachunki za gaz. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że opisano je w dość dziwny sposób. – Trzy razy oglądałem ten kwitek, ale nigdzie nie znalazłem informacji, jakiego okresu dotyczy rozliczenie - mówi pan Przemysław mieszkający w bloku przy ul. Paderewskiego 6a w Świeciu. - Jedyną odpowiedzią było, że naliczono go od ostatniej zmiany taryfy, co zupełnie nic mi nie mówiło. Zresztą podobnie jak wszystkim innym, z którymi o tym rozmawiałem.
Za jeszcze dziwniejsze niektórzy uznali liczbę mieszkańców bloku określoną na 105,25 osoby. Mieszkańcy dziwią się skąd ten ułamek.
Studenci kosztują mniej
Zastępca prezesa SM w Świeciu przyznaje, że faktycznie rachunek może sprawiać wrażenie niedopracowanego. – Być może nie byłoby tych niedomówień, gdyby faktycznie pojawił się zapis, że chodzi o okres od sierpnia 2009 roku do końca września 2011 – tłumaczy Grzegorz Dudziński. – Uwzględnimy to w przyszłości. Jeśli chodzi o ułamkową część liczby mieszkańców, to wynika ona wprost z deklaracji składanych przez mieszkańców. W przypadku dzieci uczących się poza Świeciem i w związku z tym mieszkających w internatach lub akademikach, stawka wynosi 0,25.
Jak przekonuje Dudziński, spółdzielnia jest tylko pośrednikiem w rozliczeniach między gazownią a lokatorami. Nie zarabia na tym ani grosza. – Chętnie byśmy zrezygnowali z tej roli, ale by mogło się tak stać, każde mieszkanie musiałoby posiadać własny licznik – wyjaśnia. – Na razie jest to niewykonalne, bo w przypadku każdego budynku byłby to wydatek rzędu kilkuset tysięcy. Tyle należałoby wydać na przeróbkę całej instalacji gazowej – szacuje. – Prędzej czy później będzie to jednak nieuniknione.
Rachunek za gaz w zależności od liczby mieszkańców
Na razie, w przypadku większości bloków, rachunek, jaki otrzymuje każda rodzina, uzależniony jest od liczby osób zameldowanych w mieszkaniu. Jest to zazwyczaj sprawiedliwe rozwiązanie, choć są wyjątki. – Wiemy, że spora część mieszkań jest wynajmowanych – mówi zastępca prezesa. – Z dokumentów może wynikać, że mieszka tam jedna osoba, tymczasem faktycznie może być to czteroosobowa rodzina.
