Takie dane przynosi najnowszy raport firmy doradczej Reas. Eksperci zbadali sytuację na rynku w ostatnim kwartale ubiegłego roku. Była ona znacznie lepsza, niż w roku 2009. Świadczą o tym zarówno wyniki deweloperów, jak i wysoki popyt, połączony z rosnącą aktywnością banków.Według specjalistów, poprawie sytuacji sprzyja stabilna sytuacja na rynku pracy i powoli rosnące dochody ludności.
Ustabilizowała się też na dość wysokim poziomie liczba udzielanych kredytów hipotecznych. Analitycy Reas wskazują na poszerzanie się oferty mieszkaniowej, pod koniec ubiegłego roku.
To nie tylko wynik wprowadzenia do sprzedaży nowych inwestycji. Coraz więcej inwestorów decyduje się wznowić zawieszone projekty. W rezultacie oferta w największych miastach osiągnęła poziom zbliżony do pierwszej połowy 2008 r., kiedy w całym kraju panował mieszkaniowy boom. W całym 2010 r. na największych rynkach sprzedano o ponad 20 proc. więcej mieszkań, niż przed rokiem.
Optymizm deweloperów
Dane GUS za ubiegły rok potwierdzają, że deweloperzy odzyskali optymizm. Rozpoczęli budowę ponad 150 tys. mieszkań. Wzrosła również liczba uzyskiwanych pozwoleń na budowę.
W IV kwartale 2010 roku wprowadzono na rynek prawie 31 tys. lokali. W całym 2010 oddano do użytku niecałe 136 tys. mieszkań. To o ponad 15,0% mniej, niż rok wcześniej. Jedna z przyczyn to zastój w branży, spowodowany kryzysem.
Co sprzedają deweloperzy?
W największych miastach to przede wszystkim gotowe lokale. Tylko w Warszawie z końcem grudnia 2010 r. było ich ponad 4 tys. Sporo jest również mieszkań w realizowanych inwestycjach. Jedna trzecia z nich ma byćgotowa w tym roku.
Zdaniem specjalistów wzrost oferty został spowodowany wznowieniem zawieszonych projektów. Drugim czynnikiem było wycofywanie się nabywców z wcześniej zawartych umów. To wynik obostrzeń w procedurach udzielania kredytów hipotecznych. Banki wprowadziły je w ubiegłym roku. Jednocześnie deweloperzy planują w tym roku wprowadzić na rynek znacznie więcej mieszkań. To oznacza przewagę podaży nad popytem, a więc spadek cen.
Trudniej o kredyt mieszkaniowy
W ubiegłym roku banki udzieliły podobnej liczby kredytów hipotecznych, co w roku 2008.
Powrócono do rygorystycznych wymogów, stawianych klientom. Chodzi o wyższy wkład własny, realistyczną ocenę zdolności kredytowej i wartości zabezpieczenia. Z drugiej strony spadały marże i utrzymywały się niskie stopy procentowe. Towarzyszył temu wzrost gospodarczy i poprawa sytuacji na rynku pracy.
Wśród nabywców można było dostrzec bardzo duże zainteresowanie zakupami i przekonanie, że ceny nie będą dalej spadać. Klienci dostosowali też swoje oczekiwania, do mniejszej zdolności kredytowej. W rezultacie, w czwartym kwartale 2010 na największych rynkach liczba transakcji wzrosła o blisko 20 proc. Podobnie było prawie w całym kraju.
Według ekspertów, można mówić o stabilizacji cen nowych mieszkań. Oczywiście występują niewielkie wahania. W skali roku zanotowano 2 – 3 procentowe spadki średnich cen. W najbliższym czasie nie można się spodziewać wzrostów. Będzie temu sprzyjał spadek popytu.
Fachowcy prognozują wzrost oprocentowania kredytów hipotecznych
Nadzór bankowy zapowiada kolejne obostrzenia w udzielaniu kredytów, zaś trudna sytuacja finansowa budżetu państwa musi przełożyć się na zwiększone obciążenia podatkowe obywateli.
