Burmistrz Marian Tołodziecki, podobnie jak jego poprzednik Kazimierz Tułodziecki, który z polecenia premiera pełnił obowiązki burmistrza przez prawie trzy miesiące, mówi że każdego dnia odkrywa nowe, zdumiewające praktyki, stosowane w Nieszawie.
Na przykład to, że do naprawy usterek w nowym budynku socjalnym przy ul. Stodólnej magistrat wydelegował dwóch swoich pracowników. Budorolu, który spartaczył robotę, nie niepokojono. Za usuwanie usterek zapłaciło miasto.
Gospodarka mieszkaniowa w Nieszawie
W budynku socjalnym już w dniu przekazywania kluczy lokatorom pokazywano (także nam) mnóstwo usterek.
Problemów w gospodarce komunalnej i mieszkaniowej jest więcej, a podstawowym jest to, że miasto nie ma żadnego rejestru mienia komunalnego. Tylko jeden budynek – siedziba Klubu Sportowego "Jagiellonka" – ma książkę obiektu.
– Nowy prezes jest z wykształcenia budowlańcem i sam o to zadbał – tłumaczy burmistrz. Zakładanie książek obiektów dla każdego komunalnego lokalu kosztuje, od kilkuset złotych do kilku tysięcy. Burmistrz uważa jednak, że mimo iż finanse miasta są marne, trzeba stopniowo, rozkładając cały proces na kilka lat, takie książki pozakładać. Trzeba też dokonać przeglądów mienia komunalnego. Ale najpierw musi być ono zinwentaryzowane.
Ale już pobieżne sprawdzenie pokazało m.in., że w Nieszawie są wolne lokale komunalne. Dostały je od miasta osoby, które okresowo mieszkają gdzie indziej. Są też lokale, w których prowadzona jest działalność gospodarcza, ale miasto nie pobierało za to żadnego czynszu. Te i inne nieprawidłowości będą eliminowane. W magistracie zastanawiają się, czy o zaniedbaniach nie powiadomić organów ścigania. Ktoś przecież przez lata brał pieniądze za to, żeby gospodarka komunalna i mieszkaniowa prowadzona była jak należy.
