Właściciel mieszkanka złożył w urzędzie projekt przygotowany przez architekta. Myślał, że urzędnicy tylko zaakceptują dokument i ruszy z remontem.
Właściciel mieszkania był w błędzie
– Urząd nie pozwala mi przeprowadzić remontu – żali się mężczyzna. – Pracownicy magistratu zasłaniają się Prawem budowlanym. Otóż tłumaczą, że zgodnie z nim, jedno pomieszczenie w mieszkaniu powinno mieć przynajmniej 16 metrów kwadratowych. W moim dwupokojowym mieszkanku największe pomieszczenie ma 13,5 metra.
I co dalej? – Nic. Prawa nie przeskoczę – dodaje internauta. – Skutek taki, że nie mogę zrobić i urządzić mieszkania po swojemu.
Urzędnicy dodają, że paragraf ma sens, bo np. zabezpiecza przed deweloperami stawiającymi bloki, w których są mieszkania składające się z klitek.
Czy ktoś z Państwa spotkał się z podobnym absurdem "mieszkaniowym"? Czekamy na opinie.
Zobacz również inny absurd: Zapytaj spółdzielnię, czy pozwoli ci kupić żelazko
