Mieszkanie za seks i inne przysługi, czyli student szuka mieszkania na wynajem

Sezon na poszukiwanie mieszkań studenckich w pełni. Im bliżej do początku roku akademickiego, tym więcej na portalach internetowych ofert mieszkań do wynajęcia. Najtańsze i najlepiej położone mieszkania na wynajem znikają jednak z rynku błyskawicznie. W sytuacji zażartej walki o lokale wielu studentów podejmuje niestety pochopne decyzje i pada ofiarą oszustów.

Jak ustrzec się przed tym zagrożeniem? Przede wszystkim warto zachować zdrowy rozsądek i uważnie czytać ogłoszenia. Jeśli ktoś proponuje nam bardzo tanie mieszkanie w centrum, to na pewno powinno to wzbudzić nasze podejrzenia. Często wynajmujący żądają najpierw wpłaty za tzw. adres, czyli samo udostępnienie informacji o lokalizacji mieszkania. Inni żądają pieniędzy za rezerwację miejsca w tak atrakcyjnym lokalu. Tymczasem po zapłaceniu student może odkryć, że czynsz jest w rzeczywistości trzy razy wyższy – albo że mieszkanie nie istnieje. 

Zobacz tanie oferty: Mieszkania do wynajęcia

Oszuści często wykorzystują taki trik: mieszkanie na zdjęciach prezentuje się super, ale na razie nie można go obejrzeć, bo np. ktoś tam mieszka, jest tam remont lub właściciel przebywa za granicą, ale obiecuje, że jeśli wpłacimy z góry kaucję, to we wrześniu przekaże nam klucze. Kupując takiego kota w worku, liczmy się z tym, że lokal najprawdopodobniej będzie się w rzeczywistości prezentował znacznie gorzej niż na zdjęciach.

Zdarza się też, że mieszkanie można zobaczyć od ręki, ale podpisanie umowy ma nastąpić dopiero w październiku. Teraz właściciel żąda wpłacenia kaucji i pieniędzy za pierwszy miesiąc. Zanim zgodzimy się na taką wpłatę, musimy mieć pewność, że mieszkanie należy do osoby, która je nam wynajmuje. Zawsze w takiej sytuacji żądajmy okazania aktu notarialnego lub innego dokumentu poświadczającego prawo do dysponowania mieszkaniem.

Czytaj też: Jak negocjować cenę przy wynajmowaniu mieszkania?

Może też zdarzyć się tak, że kontaktujemy się nie z właścicielem, a jego pełnomocnikiem. Jeżeli osoba ta posiada odpowiednie pisemne upoważnienie od właściciela lokalu i może nam je okazać, nie ma problemu. Jeśli jednak poprosimy o kontakt z właścicielem mieszkania, aby potwierdzić otrzymane informacje i otrzymamy w odpowiedzi pokrętną informację – odpuśćmy, choćby był to apartament za 1000 zł miesięcznie na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Inaczej może się okazać, że pozbawiony jakichkolwiek praw do lokalu oszust pobrał pieniądze za wynajem od kilku osób i zniknął bez śladu. 

Mieszkanie do wynajęcia za seks, czyli na co jeszcze warto uważać

Niestety coraz częściej w internecie pojawiają się oferty wynajmu za rozmaite usługi. Najczęściej chodzi o seks – panowie oferują mieszkanie za darmo pod warunkiem, że studentka raz w tygodniu przyjmie ich do swojej sypialni. Jak łatwo się domyślić, osobę chętną na skorzystanie z tego typu propozycji trudno znaleźć, ogłoszeniodawcy jednak nie odpuszczają. W serwisach ogłoszeniowych można się nawet natknąć na jeszcze bardziej kuriozalne przypadki, jak choćby mieszkanie za darmo z młodym małżeństwem w zamian za udział w „trójkącie".

Zdarzają się również oferty stosunkowo łagodniejsze, wciąż jednak mocno nietypowe. Przykładowo pewna starsza pani oferowała studentowi pokój do wynajęcia za darmo pod warunkiem, że przed koleżankami będzie on udawał jej chłopaka. W innym ogłoszeniu niewierny właściciel mieszkania proponował studentom tanie mieszkanie z własną kochanką, zaznaczając, że w razie pytań lokator ma udawać chłopaka tej kobiety. Bywają też oferty nieruchomości, w których właściciel lokalu zaznacza, że jest naturystą i zamierza swobodnie przemieszczać się po mieszkaniu nago. Ogłoszenia warto zatem uważnie czytać – i mieć się na baczności.