Takie zmiany znalazły się w projekcie nowej rekomendacji T. Dzieli on banki na takie, które mogą sobie pozwolić na większą elastyczność przy udzielaniu stosunkowo niewielkich kredytów i takie, które muszą przestrzegać ścisłych ograniczeń. O zakwalifikowaniu banku do jednej z tych dwóch grup mają decydować jego wyniki finansowe.
Zobacz również: Wzrośnie nasza zdolność kredytowa. Nowa Rekomendacja T
Oświadczenie zamiast zaświadczenia o zarobkach
Projekt precyzuje też, jaki kredyt może zostać udzielony w uproszczonej procedurze – na podstawie oświadczenia klienta o wydatkach i dochodach. Bez potrzeby przedstawiania zaświadczenia potwierdzonego przez pracodawcę.
– W tym trybie można będzie zaciągnąć kredyt ratalny o wartości maksymalnie dwóch średnich pensji, czyli obecnie około 7,4 tys. zł – mówi Piotr Ceregra, analityk Idea Expert. – Maksymalna kwota innych kredytów i pożyczek dostępnych w tym trybie została uzależniona od tego, od jak dawna wnioskujący współpracuje z danym bankiem.
Klienci z rocznym stażem będą mogli pożyczyć „na oświadczenie" maksymalnie sześciokrotność średniej krajowej, korzystający z usług banku przynajmniej od sześciu miesięcy – trzykrotność tego wskaźnika, zaś wszyscy inni – kwotę odpowiadającą połowie średniej krajowej. O szybki kredyt warto więc będzie wnioskować przede wszystkim we własnym banku.
Rata będzie mogła być wyższa względem dochodów
Jeżeli nowe zapisy wejdą w życie, to banki udzielając kredytów konsumpcyjnych nie będą musiały sztywno trzymać się obowiązującej dziś zasady, że klient może przeznaczyć na spłatę rat nie więcej niż 50 proc. lub 65 proc. (osoby z ponadprzeciętnymi zarobkami) dochodów netto.
– W myśl nowych wytycznych każdy bank będzie określał ten pułap samodzielnie – wyjaśnia Ceregra. – Co ważne, szacując poziom stałych zobowiązań klienta bank będzie musiał wziąć pod uwagę nie tylko raty kredytów, ale także „inne niż kredytowe zobowiązania finansowe, z których klient detaliczny nie może się wycofać".
Tymczasem, kiedy próg był ściśle określony w zaleceniach Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), banki musiały uwzględniać w rachunkach jedynie wydatki związane z obsługą zobowiązań kredytowych.
– Zmiany z jednej strony dają bankom większą swobodę, a z drugiej – narzucają im metodę obliczeń lepiej oddającą sytuację finansową klienta – ocenia Ceregra.
KNF zdecydowała się też na zmianę porządkującą wydane dotąd zalecenia. Spod działania Rekomendacji T zostały wyłączone kredyty hipoteczne oraz kredyty na zakup papierów wartościowych. Wszystkie zalecenia dotyczące produktów hipotecznych dla większej przejrzystości mają zostać zebrane w jednym dokumencie.
Wkrótce należy się więc spodziewać zmian w Rekomendacji S, która odnosi się wyłącznie do kredytów hipotecznych.
Zniesienie limitu relacji raty do dochodu niewiele zmieni dla kredytów mieszkaniowych
Jest bardzo prawdopodobne, że ograniczenie dotyczące relacji rat kredytowych do dochodu zniknie także wobec kredytów hipotecznych.
– Póki co, KNF nie sygnalizowała chęci „przeniesienia" do Rekomendacji S obecnie znajdujące się w Rekomendacji T ograniczenia dotyczącego relacji rat kredytów do dochodów netto, a instytucja ta zwykle z wyprzedzeniem informuje rynek o planowanych zmianach – wyjaśnia Katarzyna Siwek, analityk Home Broker.
Nawet gdyby relacja raty do dochodu nie została uwzględniona w nowej regulacji, to i tak nie miałoby to większego znaczenia dla kredytobiorców. Potwierdzają to dane Home Broker o zdolności kredytowej 3-osobowej rodziny zarabiającej 5 tys. zł netto. Zgodnie z nimi na początku grudnia 2010 roku modelowa rodzina mogła pożyczyć przeciętnie 426 tys. zł, a w styczniu było to 421 tys. zł.
Jaki wpływ na szacowanie zdolności kredytowej ma relacja raty do dochodu kredytobiorcy?
Dziś osoba, która zarabia średnią krajową, czyli 2502 zł netto, może co miesiąc płacić ratę nie wyższą niż 1251 zł. Przy założeniu zadłużenia na 25 lat w formie kredytu hipotecznego oprocentowanego na 6,5 proc. w skali roku pozwala to oszacować zdolność kredytową na 185,2 tys. zł.
– Gdyby ta osoba zarabiała trochę więcej niż średnia krajowa, czyli np. 2600 zł „na rękę", to na ratę mogłaby już przeznaczyć 1690 zł – dodaje Siwek. – W modelowym przypadku dałoby to zdolność kredytową na poziomie 250,3 tys. zł.
Ewentualne zniesienie relacji raty do dochodu jest możliwe tylko w przypadku kredytów w rodzimej walucie. Tych w walutach zagranicznych dotyczy bowiem zapis rekomendacji S ograniczający wysokość raty do 42 proc. dochodu netto.
