Ryba w języku starogreckim to „ichtys". Pierwsze litery pochodzą od słów: Jezus Chrystus Boga Syn Zbawiciel. Ryba to również symbol chrześcijan. Ona – razem z chlebem – stanowi dar od Boga, ponieważ, jak w Biblii jest napisane, Jezus rozmnożył chleb i ryby, żeby słuchający go ludzie mogli się najeść. Ryba ma dwojakie znaczenie. Po pierwsze, pochodzi od wody, a więc kojarzy się z wodą święconą i chrztem – to jest coś dla ducha. Z drugiej strony, jest zdrowa, syta i smaczna, a więc to także coś dla ciała.
Karp to ryba z czasów PRL
W ciągu roku na naszych stołach pojawiają się m.in. mintaje, morszczuki, panga, łosoś czy dorsz. Gdy zbliża się jednak Boże Narodzenie, rekordy popularności bije karp – najczęściej wybierana ryba na wigilię. Nie bez powodu tak się dzieje.
Znany jest u nas już od XII wieku (niektóre źródła wskazują na XIII wiek). To za sprawą zakonu cystersów, którzy hodowali karpie w stawach na terenach przy zakonach. Okazuje się, że karp w Wigilię jest natomiast jedzony dopiero od czasów PRL.
Warto przeczytać: Przepisy na wigilijne i świąteczne dania z karpiem
Zanim nastały czasy PRL, 24 grudnia serwowano choćby leszcza, sandacza czy lina. Świeża ryba należała do luksusów. Po II wojnie światowej i przez kolejne długie lata, mało która rodzina, obchodząca post co piątek, mogła pozwolić sobie co tydzień na rybę na obiad. Gdy już nastała PRL, sklepy, które przeważnie świeciły pustymi półkami, rzadko kiedy miały świeże ryby na sprzedaż. Jednym z powodów było to, że wojna zniszczyła flotę rybacką, a ta nie była w stanie się odbudować.
Minister kazał tworzyć stawy rybne
To się zmieniło, gdy za czasów komuny ministrem przemysłu i handlu został Hilary Minc. Był on także autorem hasła „Karp na każdym wigilijnym polskim stole". Postanowił, że niemal na masową skalę w Polsce trzeba tworzyć stawy rybne. Zaczęto więc kopać wielkie doły, w których prowadzono stawy hodowlane. Efekt był taki, że od drugiej połowy lat 50-tych i w latach 60-tych polskie rybactwo i rybołówstwo rozwijało się dwa razy szybciej niż w innych krajach.
Karp z Centrali Rybnej
Karp to jedna z ryb, którą łatwo hodować, więc ta ryba stawała się coraz popularniejsza w polskiej kuchni. Co więcej, prowadzenie stawów z karpiami było stosunkowo tanie. Państwo zachęcało ludzi do jedzenia świeżych ryb. Klienci mogli wreszcie bez dostępu kupić karpia, a nie tylko szprotki, śledzia czy paprykarz. Rybę oferowały choćby Państwowe Gospodarstwa Rybackie (nie mylić z Państwowymi Gospodarstwami Rolnymi, też występujące w skrócie jako PGR), a sprzedawały ją np. sklepy pod szyldem „Centrala Rybna".
Dowiedz się więcej: Karp na wigilijnym stole i właściwości odżywcze karpia
Pamiętamy taki obrazek z dzieciństwa: nasi rodzice i dziadkowie kupują karpia w sklepie rybnym na kilka dni przed Wigilią i przez te parę dni pływa w łazience w żeliwnej wannie. Dziadek albo tata zabijali karpia na dzień przed Wigilią, a mama czy babcia go smażyły. Nie ma już Państwowych Gospodarstw Rybackich. Po sklepach Centrali Rybnej też ślad zaginął w latach 90-tych. Są natomiast karpie na wigilijnym stole.
Sąd Najwyższy w obronie karpia
Co roku w Polsce sprzedaje się przed świętami około 6 milionów karpi. Dzisiaj nie kupisz już żywego karpia leżącego w worku foliowym czy drewnianej skrzynce i czekającego na sprzedaż. Sąd Najwyższy w 2016 roku uznał, że tego rodzaju praktyki oznaczają znęcanie się nad rybami. Przetrzymywanie ryb w pojemnikach pozbawionych wody jest zabronione.
