Spis treści
Minimalny metraż mieszkania budzi kontrowersje. Skąd te dyskusje?
W ramach walki z patodeweloperką zostanie wprowadzony minimalny dopuszczalny metraż lokali użytkowych – ogłosiło niedawno Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Po planowanych zmianach takie lokale będą musiały mieć minimum 25 m kw. (taka sama norma obowiązuje dziś dla mieszkań). Pomysł wzbudził kontrowersje i wywołał liczne dyskusje co do sensowności pomysłu. Zwolennicy mówią, że to potrzebna regulacja, która zapobiegnie naginaniu przepisów i budowaniu tzw. mikrokawalerek. Z kolei przeciwnicy są zdania, że to sztuczna ingerencja w rynek, a o metrażu kupowanego lokalu powinien decydować klient.
W czym problem? Choć zgodnie z prawem mieszkanie musi dziś mieć minimum 25 m kw., część deweloperów obchodzi prawo i buduje tzw. mikrokawalerki. Ponieważ formalnie są to lokale użytkowe, norma metrażowa ich nie obowiązuje i mogą mieć kilka-kilkanaście metrów kwadratowych – ale w praktyce te „lokale” wykorzystywane są jako mieszkania. To problematyczne z kilku powodów:
- ustawodawca chciał zapewnić każdemu godziwe warunki życia, tymczasem deweloperzy obchodzą przepisy i wprowadzają na rynek lokale niespełniające norm,
- tzw. mikrokawalerki są formalnie lokalami użytkowymi, przez co deweloperzy mogą je budować na terenach, gdzie nie wolno stawiać bloków – a potem w praktyce i tak są to bloki mieszkalne,
- dzięki mikrokawalerkom deweloper może upchnąć w jednym budynku więcej mieszkań, co dla sąsiednich budynków oznacza więcej parkujących samochodów, większe korki na drogach itp.
– Tego typu absurdy architektoniczne to efekt maksymalnego wykorzystania powierzchni przeznaczonej pod zabudowę, często z naginaniem obowiązujących przepisów budowlanych – podkreśla minister rozwoju i technologii Waldemar Buda.
Deweloperzy mówią „tak” normom metrażowym, ale mają też zastrzeżenia
Planowane wprowadzenie norm metrażowych dla lokali użytkowych nie wszystkim przypadło do gustu. W mediach społecznościowych pomysł krytykowały m.in. osoby zajmujące się inwestowaniem w nieruchomości. Niepokój wyraził też Polski Związek Firm Deweloperskich, zaznaczając zarazem, że popiera wszelkie zmiany służące „uporządkowaniu obecnego stanu prawnego”.
– Nasze obawy budzi (...) propozycja wprowadzenia minimalnej wielkości lokali użytkowych. Ograniczenie to nie powinno m.in. mieć zastosowania do lokali znajdujących się w budynkach hotelowych, w których oferowane są apartamenty na sprzedaż (tzw. condohotele) – pisali w styczniu przedstawiciele PZFD.
Są też jednak firmy deweloperskie, które pomysł popierają. W sondzie przeprowadzonej przez portal RynekPierwotny.pl większość ankietowanych deweloperów zgodziła się, że normy mieszkaniowe są potrzebne i poparła rządowy pomysł.
– Naszym zdaniem nie można bez żadnych ograniczeń pomniejszać przestrzeni mieszkalnej, proponując powierzchnie mniejsze, niż np. 25 mkw. Mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości świadomość firm deweloperskich i klientów będzie tak duża, a standardy i praktyki na tak wysokim poziomie, że regulacje zewnętrzne nie będą konieczne. Dziś raczej są – mówi Tomasz Pietrzyński, Członek Zarządu firmy More Place.
Część deweloperów, popierając minimalny metraż mieszkania wynoszący 25 m kw., zwraca jednak uwagę, że nadmiar regulacji nie jest korzystny dla rynku.
– Jak we wszystkich sferach życia, także tu potrzebny jest „złoty środek”, aby z jednej strony nieruchomości zapewniały nabywcom odpowiednie warunki, z drugiej – żeby poprzez zbyt rygorystyczne zapisy nie ograniczać ich dostępności – zauważa Tomasz Kaleta, Dyrektor Departamentu Sprzedaży w Develia S.A.
Wśród ankietowanych firm deweloperskich znalazły się też i takie, które do proponowanych przez rząd regulacji odniosły się dość chłodno. Padł m.in. argument dotyczący oczekiwań klientów – a warto zauważyć, że mikrokawalerki są chętnie nabywane przez inwestorów.
– Jak każdy tego typu pomysł, ten również powinien być omawiany z branżą. Ważne, aby nieprzystającymi do realiów przepisami nie doprowadzić do przeregulowania rynku. Normy powinny być więc zgodne z przyjętymi standardami, ale też z oczekiwaniami klientów – mówi Angelika Kliś, Członek Zarządu firmy ATAL.
Normy co do metrażu mieszkania istnieją nie od dziś – i w całej Europie
Śledząc dyskusje w mediach dotyczące norm metrażowych, warto pamiętać, że idea minimalnego dopuszczalnego metrażu pomieszczeń mieszkalnych nie jest nowa. W Polsce regulacje metrażowe istniały już za PRL-u – pierwszy z tzw. normatywów mieszkaniowych opublikowano w 1959 r. Minimalna powierzchnia M1 (czyli, jak powiedzielibyśmy dziś, kawalerki) wynosiła 17–20 m kw., a w 1974 r. wartość tę podwyższono do 25–28 m kw. Obecna regulacja mówiąca o metrażu minimum 25 m kw. pochodzi z 2018 r. – przed tą datą nie istniało minimum, ale za to przepisy precyzyjnie określały, jakie są dopuszczalne wymiary pomieszczeń takich jak pokój czy kuchnia.
Co więcej, normy metrażowe są też dobrze znane w innych krajach europejskich – i potrafią być bardzo różne. Przykładowo:
- we Włoszech kawalerka musi mieć minimum 28 m kw.,
- w Portugalii minimalny metraż brutto to 35 m kw.,
- Czechy ustaliły, że mieszkanie jednopokojowe musi mieć przynajmniej 16 m kw. (powierzchnia pokoju lub pokoju połączonego z kuchnią),
- Holandia za najmniejszą dopuszczalną powierzchnię mieszkania uznaje 18 m kw., z czego przynajmniej 55 proc. musi stanowić sypialnia/salon.
Istnieją też kraje takie jak Wielka Brytania oraz Szwecja, gdzie żadnego minimalnego metrażu mieszkań nie określono.
To przyda Ci się w ogrodzie
