Pan Grzegorz (imię zmienione) 20 lat temu zbudował dom na Miedzyniu, przy ul. Nakielskiej. Na działce już wtedy stał słup. I wtedy panu Grzegorzowi on nie przeszkadzał. Właściciel działki zbuntował się dopiero po upływie 20 lat.
Bez taryfy ulgowej
– Wcześniej nie wiedziałem, że mogę domagać się od Enei pieniędzy za to, że na mojej ziemi stoi jej słup. Odprowadzam podatek od nieruchomości. 500 złotych na kwartał. Żadnych ulg nie mam, chociaż nie mogę korzystać z całej działki przez ten słup. Enea też powinna mi płacić.
Z problemem pan Grzegorz poszedł do Enei. – Usłyszałem, że sprawa i tak pewnie skończy się w sądzie – opowiada bydgoszczanin.
Słupy były stawiane masowo w latach 50-tych, w ramach powszechnej elektryfikacji. Wtedy nie była wymagana zgoda właściciela gruntu. Czasy się zmieniły, przepisy też: teraz właściciel musi wydać (lub nie) zgodę.
Sprawa ze słupem może mieć finał w sądzie
Lech Drzewiecki, rzecznik firmy Enea Operator oddziału bydgoskiego: – Nasz klient może złożyć wniosek o usunięcia słupa albo domagać się od nas roszczeń. Każdy wniosek rozpatrujemy indywidualnie. Jeśli klient nie zgodzi się z naszymi warunkami, sprawa kierowana jest do sądu.
Mieszkaniec Miedzynia będzie walczył nie tylko z energetyką. Zapowiada, że z gazownią też. – Byłem w tej sprawie na spotkaniu z jej przedstawicielami. Proponują mi 9 tysięcy złotych za minione 20 lat. To, w przeliczeniu na miesiąc, 27 groszy za metr kwadratowy. Jałmużna jakaś?
Katarzyna Wróblewicz, rzeczniczka Pomorskiej Spółki Gazownictwa, tłumaczy: – Chodzi tu o wynagrodzenie za ustanowienie służebności przesyłu, co stanowi formę uregulowania stanu prawnego nieruchomości, przez którą przebiega gazociąg. 20 lat temu taka konstrukcja prawna nie istniała. Wysokość tego wynagrodzenia jest oszacowana na postawie cen rynkowych przez rzeczoznawcę majątkowego. Na takiej wycenie bazuje Pomorska Spółka Gazownictwa. Jeżeli strony nie dochodzą do zgody w tym zakresie, każda ze stron może dochodzić swoich praw w sądzie.
