Spis treści
Sprzedaż mieszkań dalej w dół, ale nie wszędzie
Jak co miesiąc eksperci GetHome.pl przyjrzeli się rynkowi pierwotnemu. Po majowych spadkach sprzedaży czerwiec wcale nie okazał się lepszy – w siedmiu największych ośrodkach miejskich kraju (Warszawa, Kraków, Wrocław, Gdańsk, Łódź, Poznań, Katowice) deweloperzy sprzedali łącznie tylko 2129 mieszkań, czyli o 13 proc. mniej niż przed miesiącem i aż o 40 proc. mniej niż przed rokiem. Na plus należy zaliczyć jednak to, że w niektórych miastach sytuacja uległa poprawie.
– Np. katowiccy deweloperzy sprzedali w czerwcu 111 mieszkań, czyli znacznie powyżej miesięcznej średniej z całego pierwszego półrocza, która wynosi niespełna 90 mieszkań – podaje Marek Wielgo, ekspert GetHome.pl. – Z kolei we Wrocławiu czerwcowy wynik sprzedażowy jest o 5 proc. lepszy od majowego. Jednak wciąż znacznie odbiega on w dół od tego, do którego przyzwyczaili nas wrocławscy deweloperzy.
Ogółem między majem a czerwcem sprzedaż wzrosła w Katowicach (o 158 proc.), Poznaniu (o 29 proc.) i Wrocławiu (o 5 proc.). W pozostałych miastach deweloperzy odnotowali spadki o 17–43 proc.
Dlaczego nowe mieszkania sprzedają się tak źle? Powodów można wskazać wiele, jednak najważniejszą wydają się zbyt wysokie ceny mieszkań, przekraczające możliwości kupujących zwłaszcza w czasach drogich i trudno dostępnych kredytów.
– W stolicy sprzedaż mieszkań zaczęła spadać na długo przed pierwszą podwyżką stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Z każdym kwartałem było już tylko coraz gorzej, co świadczy o tym, że ceny mieszkań są tu po prostu zbyt wysokie – zauważa Wielgo.
Podobnie sytuacja cenowa wygląda w Gdańsku i w Krakowie – kupujący dotarli do ściany. Wśród przyczyn osłabienia popytu trzeba też jednak wskazać trudną sytuację na rynku kredytów hipotecznych (m.in. rekomendacje KNF obniżające zdolność kredytową) oraz ekonomiczne skutki wojny na Ukrainie. W efekcie we wszystkich analizowanych miastach pierwsze półrocze 2022 r. było dla deweloperów gorsze niż analogiczny okres 2021 r., z czego najbardziej dramatyczne spadki zaliczyły Wrocław (o 46 proc.) i Warszawa (o 42 proc.).
Wyśpij się wygodnie
Krachu w kredytach hipotecznych ciąg dalszy
Po czasach, gdy kredyt hipoteczny mógł wziąć (i brał) praktycznie każdy, nie ma już śladu. „Czarny maj” 2022 r. okazał się zły także dla banków – według Biura Informacji Kredytowej liczba złożonych wniosków o kredyt była najniższa od lutego 2015 r. Czerwiec przyniósł dalszy spadek popytu – Polacy złożyli o 18 proc. mniej wniosków kredytowych niż w maju i aż o niemal 60 proc. mniej niż przed rokiem. W ocenie ekspertów nawet kryzys gospodarczy w 2008 r. nie przyniósł takiego załamania na rynku kredytowym.
– Co prawda w metropoliach deweloperzy mogą liczyć na inwestorów z grubo wypchanym portfelem, którzy kupują mieszkania za gotówkę, np. pod wynajem. Wygląda jednak na to, że wielu wstrzymuje się z zawieraniem transakcji, licząc na okazje cenowe – zauważa ekspert GetHome.pl. – Takie wyczekiwanie sugeruje część ekspertów i analityków rynku nieruchomości. Twierdzą oni, że skutkiem spadku popytu na mieszkania będzie wzrost ich podaży na rynku, co doprowadzi do spadku cen.
Trudno się dziwić spadkowi popytu na kredyty w sytuacji, gdy banki niezwykle surowo oceniają zdolność kredytową swoich klientów. Jak wynika z danych Totalmoney.pl, para z jednym dzieckiem zarabiająca razem 6400 zł może dziś pożyczyć na zakup mieszkania ok. 210 tys. zł, tymczasem jeszcze w styczniu 2020 r. było to ok. 485 tys. zł..
– Rosnące od kilku miesięcy stopy procentowe przekładają się na wzrost rat zobowiązań o oprocentowaniu zmiennym. Przy założeniu, że konsument ma stałe dochody, każda zmiana stóp procentowych powoduje spadek dostępnych kwot kredytowania – tłumaczy Anna Serafin, ekspert Totalmoney.pl.
Ceny mieszkań wciąż nie chcą spadać
Trudno liczyć na wzrost sprzedaży mieszkań, gdy ceny są tak zaporowe jak dziś. Choć zarówno eksperci, jak i opinia publiczna spodziewali się w czerwcu pewnych spadków cen w związku z niskim popytem, nic takiego nie nastąpiło. Klienci deweloperów mogli w najlepszym razie liczyć na to, że ceny mieszkań staną w miejscu – tak było w Gdańsku, Krakowie i Wrocławiu. Wszędzie indziej nieruchomości znów podrożały:
- w Katowicach i Warszawie o 1 proc. w skali miesiąca,
- w Łodzi o 2 proc.,
- w Poznaniu o 3 proc.
– W każdym z tych miast przyczyny podwyżki mogły być inne – wskazuje Wielgo. – W stolicy Wielkopolski była ona najpewniej efektem wprowadzenia na rynek puli mieszkań ze średnią ok. 11,5 tys. zł za m kw., czyli znacznie odbiegającą w górę od średniej w ofercie (…). Z kolei w Łodzi przyczyną podwyżki średniej było wyprzedanie stosunkowo tanich – jak na ten rynek – mieszkań w cenie do 7 tys. zł za m kw. Ich udział w ofercie łódzkich deweloperów skurczył się więc w ciągu miesiąca z 15 proc. do 10 proc.
Jeśli porównać rok do roku, ceny mieszkań najbardziej wzrosły w Poznaniu – aż o 25 proc. Dwucyfrowe podwyżki w skali roku odnotowano jednak we wszystkich największych miastach, z czego nawet w „najtańszym” Krakowie koszt zakupu poszedł w górę aż o 10 proc. W efekcie z oferty deweloperów niemal kompletnie zniknęły tzw. tanie mieszkania, czyli kosztujące nie więcej niż 7 tys. zł/m kw. Przykładowo w Łodzi rok temu takie lokale stanowiły niemal połowę oferty, a dziś – zaledwie 10 proc.
– W Warszawie, Krakowie, Gdańsku czy Wrocławiu znalezienie tak taniego mieszkania graniczy już niemal z cudem – przyznaje bez ogródek ekspert GetHome.pl.
Deweloperzy w końcu uzupełniają przebraną ofertę lokali
Choć popyt na mieszkania w czerwcu spadał, podaż w końcu wzrosła. W siedmiu miastach analizowanych przez ekspertów GetHome.pl do sprzedaży trafiło łącznie 3906 mieszkań, czyli ponad dwukrotnie więcej niż w maju. Jedynym miastem, w którym deweloperzy ograniczyli w czerwcu nową podaż – o 22 proc. – jest Kraków. W pozostałych odnotowano wręcz jej eksplozję: przykładowo warszawscy deweloperzy wprowadzili na rynek aż o 146 proc. więcej lokali niż w maju. Trzycyfrową dynamikę nowej podaży odnotowano także w Poznaniu (253 proc.), Gdańsku (232 proc.) i Wrocławiu (107% proc.).
Zdaniem ekspertów deweloperzy „rzucili” na rynek tak wiele nieruchomości właśnie w czerwcu, żeby ominąć wchodzącą od lipca w życie nowelizację ustawy deweloperskiej, nakładającej na nich dodatkowe obowiązki i wydatki.
– Chodzi o to, że wprowadzone do sprzedaży przed 1 lipca przedsięwzięcia deweloperskie i wydzielone z nich zadania inwestycyjne mogą być realizowane na podstawie starej ustawy deweloperskiej jeszcze przez dwa lata. Deweloperom odpada wtedy masa problemów i kosztów związanych z wdrażaniem całkowicie nowych rozwiązań. Np. unikną odprowadzania składek ubezpieczeniowych do Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego – wyjaśnia Wielgo.
Ogółem w większości badanych miast (z wyjątkiem Katowic i Krakowa) deweloperzy wprowadzili na rynek więcej mieszkań niż sprzedali, co jest zjawiskiem korzystnym dla klientów. Pula lokali na sprzedaż powiększyła się o ok. 6 proc. Zdaniem wielu analityków to zapowiedź powrotu „rynku kupującego”, gdyż firmy będą musiały ostrzej rywalizować z sobą o klientów.
Koniec hotelu Marriott w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?