Temat obskurnych wizytówek Radomia powraca przy okazji kolejnych inwestycji. Powstają nowe, piękne budynki, a stare i szpecące znikają zdecydowanie zbyt rzadko. Przykładem jest rudera przy ulicy Wernera, która razi w oczy bardziej odkąd obok stanął nowoczesna siedziba Archiwum Państwowego.
Jest szansa na poprawę sytuacji, bo jak informowała Katarzyna Piechota-Kaim, rzecznik prezydenta Radomia działka z budynkiem została sprzedana. Nowy właściciel zobowiązał się do rozbiórki, ale kiedy to nastąpi, nie wiadomo.
Rudera z drzewem na dachu
Negatywne emocje budzi również kamienica przy ulicy Reja 15. Budynek od lat jest wyłączony z użytkowania, teren wokół został zabezpieczony, bo kamienica może w każdej chwili runąć. A na dachu wyrosło już nawet drzewo. Miasto niewiele może zrobić, bo od kilkunastu lat nie udaje się znaleźć właściciela nieruchomości. Pozostaje tylko zabezpieczanie budynku.
Pozostawieni sobie
Przy ulicy Dzikiej 2/4 znajduje się zaniedbana kamienica, w której mieszkają ludzie. Latem zawalił się sufit jednego z mieszkań. Właściciela obiektu brak.
– Są sukcesorzy, ale bez wyprowadzenia spraw spadkowych, niewiele mogą zrobić – tłumaczy Piotr Stępień. – Nikt nie chce tego budynku, bo jego remont to ogromne koszty. Nie można też nikogo pozwać, bo nie ma prawowitego właściciela.
Podobna sytuacja jest z budynkiem u zbiegu Kelles-Krauza i 25 Czerwca. Jest trzech współwłaścicieli i niedokończone sprawy spadkowe.
Jest jednak szansa, że zniknie rudera przy ulicy Parkowej 4 na radomskim Obozisku. Nieruchomość należy do miasta, do końca miesiąca ma zostać podjęta decyzja, czy zostanie wyburzona czy sprzedana.
Rudery to często noclegi dla bezdomnych
Część opuszczonych budynków upodobali sobie bezdomni. Nocują w dawnym kinie Odeon, budynku dawnej garbarni przy ulicy Wierzbickiej czy hali u zbiegu ulic Tytoniowej i 1905 Roku.
– Jedyne, co możemy zrobić, to patrolować te miejsca pod kątem przebywania tam bezdomnych – tłumaczy Piotr Stępień. – W większości to własności prywatne. Zgłaszamy, żeby te rudery dobrze zabezpieczać. Ale często i tak wkradają się tam amatorzy mocnych trunków i bezdomni.
