Piwnica piekoszowianki wypełnia się odpadami z ubojni?

Właściciel firmy odcina się jednak od problemu i sprawy komentować nie chce. Bezzwłoczne działania podejmuje natomiast prezes Zakładu Usług Komunalnych w Piekoszowie, który nie wyklucza podjęcia bardzo radykalnych kroków.

Elżbieta Kędziora nie ma już siły samotnie walczyć z uciążliwym sąsiedztwem. Twierdzi, że do wspólnej kanalizacji ubojnia wpuszcza olbrzymią ilość zwierzęcych odchodów, które przez kratkę w podłodze zalewają jej piwnicę.

– Proszę zobaczyć, tu zbiera się cały gnój z ubojni – z drżącym głosem mówiła pani Elżbieta, kiedy ją odwiedziliśmy w czwartek. Kobieta wyjaśniała, że sytuacja zdarzyła się w tym tygodniu już drugi raz.
– W poniedziałek zalało piwnicę mniej więcej do wysokości 30 centymetrów. Jeszcze nie zdążyłam doszorować tego wszystkiego, a teraz znowu koszmar się powtarza. Powiem szczerze, że kiedy rano znowu poczułam ten smród zwierzęcych odchodów to po prostu usiadłam na schodku i zaczęłam płakać – żali się kobieta. Dodaje, że płytki w piwnicy zaczynają już odpadać. Można sobie też wyobrazić, jakie uszkodzenia wywołują takie zalania w jej nowo zamontowanym piecu.

Skąd pani Elżbieta ma pewność, że ścieki, które trafiają do jej piwnicy pochodzą z ubojni? Nie mam żadnych wątpliwości. Jak ścieki wybijały prosto ze studzienki to były w nich całe kawałki wątroby, tłuszczów, skór i piór – wyjaśnia kobieta. Dodaje, że wszystko to zebrała, a pracownik Urzędu Usług Komunalnych w Piekoszowie wykonał dokumentację fotograficzną.

Na dowód swoich słów kobieta wyjmuje pięciolitrową butelkę wypełnioną krzepnącą już krwią. – Zebrałam ją miesiąc temu. Zakład Usług Komunalnych miał przekazać ją do sanepidu, ale ostatecznie, nie wiem dlaczego, tak się nie stało – wyjaśnia kobieta.

Jerzy Wijas prezes Zakładu Usług Komunalnych w Piekoszowie wyjaśnia, że właściciele ubojni już wcześniej dostali na piśmie wezwanie do zaprzestania tego typu praktyk z ostrzeżeniem, że w przeciwnym razie wyciągnięte zostaną konsekwencje. W związku z niestosowaniem się do zaleceń prezes jeszcze w czwartek wysłał do firmy kolejne pismo, tym razem nakazujące montaż specjalnych urządzeń służących do pomiaru, nie tylko ilości, ale i jakości spuszczanych cieków.

Przeczytaj: Jak ubezpieczyć dom i inny majątek od klęsk żywiołowych 

Po szczegółowym zbadaniu przyczyn ostatniego zalania piwnicy pani Elżbiety okazało się, że kanalizacja nie była zatkana, jak początkowo przypuszczano. – Kanalizacja dostała tak potężny zrzut, że zwyczajnie nie była w stanie przenieść tego ładunku i dlatego ścieki znalazły sobie inną drogę – tłumaczy Jerzy Wijas. Podkreśla, że niedopuszczalne jest, żeby takie rzeczy wpuszczane były do kanalizacji, ponieważ stwarza to ogromne zagrożenie dla funkcjonowania oczyszczalni ścieków. Prezes zapewnił nas, że nie zostawi mieszkańców bez pomocy, choć nie chce podejmować pochopnych decyzji i odcinać ubojni od kanalizacji.

Właściciel ubojni, z której według pani Elżbiety pochodzą zwierzęce odpady stwierdził, że nie jest stroną w sprawie i odmówił jakiegokolwiek komentarza.