Niedzielna wyprawa mieszkanki Zdyni do lasu trwała mniej więcej godzinę. Pani Monika sama komentuje, że połowę tego czasu straciła na zdjęcia, a głodna rodzina domagała się obiadu.
- No i nie poszłam w kilka sprawdzonych miejsc. A tam, kto wie, co bym jeszcze znalazła – opowiada ze śmiechem.
Tuż przy leśnej drodze trafiła na prawdziwy okaz. Jak mówi, nie wyglądał na tak okazałą sztukę, jak się później okazało. Wskazówka kuchennej wagi pokazała bowiem 1,2 kilograma! Co więcej, prawdziwek okazał się prawie zdrowy. Tak samo, jak reszta grzybobrania.
- Ten duży to na pewno wyszedł z ziemi kilka dni temu, ale gdy się przyjrzeć ściółce, to małych grzybków jest bez liku. Dosłownie wszędzie widać kapelusze wychodzące z ziemi – relacjonuje.
Sporych opadów, które przeszły w ostatnich dniach nad regionem nie było widać w leśnej ściółce. Ta była po prostu mocno wysuszona i każdą kroplę wody chłonęła, jak gąbka. Dopiero ostatnie opady sprawiły, że sytuacja się poprawiła. Synoptycy zapowiadają, że kolejne dni będą bardzo ciepłe, więc grzyby też powinny zacząć się pojawiać.
Strażackie zawody w Mszance. Sześć drużyn na starcie. Która najlepsza?
Pułkowe święto w Bieczu. Przed farą i na rynku stanęło kilkunastu jeźdźców
Perełki i cudeńka na Pchlim Targu w Pałacu Długoszów. Było w czym wybierać
Cztery drużyny w gminnych zawodach pożarniczych. Kto na czele?
Szymbark pełen najbardziej oryginalnych instrumentów. Takich dźwięków nie znacie!
Muzyka spod pędzla Nikifora na scenie Bieckiego Jarmarku Kultury
