Oprocentowanie kredytu, np. kredytu na mieszkanie, powinno mocno spaść wraz z obniżką stóp procentowych z 1,5 proc. do 0,1 proc. Tymczasem wielu klientów polskich banków skarży się, że wcale tego nie odczuło. W obliczu licznych skarg sprawie zaczęli badać Rzecznik Finansowy oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Oprocentowanie kredytu pod lupą UOKiK i Rzecznika Finansowego
W ramach walki ze skutkami pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe w Polsce do rekordowo niskiego poziomu 0,1 proc. Spadły m.in. stawki WIBOR, od których zależy oprocentowanie kredytów (w tym kredytów hipotecznych). Kredytobiorcy powinni zatem odczuć znaczącą obniżkę rat, sięgającą w niektórych przypadkach nawet 200 zł miesięcznie.
Tyle teoria. W praktyce jednak do Rzecznika Finansowego i UOKiK zaczęły napływać skargi od klientów, których oprocentowanie kredytu co prawda spadło, ale w dużo mniejszym stopniu. Okazało się, że część banków umieszcza w umowach zapis o minimalnym oprocentowaniu kredytów. Powoduje on, że nawet przy rekordowej obniżce stóp procentowych bank zmniejsza oprocentowanie kredytu tylko do wcześniej ustalonego progu, np. 3 proc.
Tomasz Chróstny, prezes UOKiK, zwraca uwagę, że takie zapisy są szkodliwe dla kredytobiorców. Gdyby stopy procentowe wzrosły o 1,4 proc. w ciągu dwóch miesięcy, banki bez wątpienia obciążyłyby klientów wyższymi ratami do spłacenia. Tymczasem identyczny spadek stóp procentowych nie spowodował analogicznego odciążenia kredytobiorców. Innymi słowy, kredytobiorca w pełni ponosi ryzyko wzrostu stóp, ale bank nie ponosi w równym stopniu ryzyka obniżki stóp.
– Apeluję o uczciwe rozliczenia między bankami a konsumentami. Ryzyko zmiany stóp procentowych powinno być równo rozłożone między bank a konsumenta. (...) Stosowanie dolnych limitów należy ocenić w kontekście naruszania dobrych obyczajów, które są wyznaczane przez zasady dobrych praktyk, takie jak choćby „Kodeks etyki bankowej". W sytuacji rosnących stóp procentowych – bank ma prawo pobrać wyższą ratę, natomiast w odwrotnej sytuacji powinien ją obniżać – podkreśla Chróstny.
Minimalne oprocentowanie kredytu – klauzula niedozwolona?
W związku z licznymi zgłoszeniami ze strony kredytobiorców Rzecznik Finansowy sprawdza obecnie, czy zapisy o minimalnym oprocentowaniu kredytu można uznać za klauzule niedozwolone w umowach. Sprawie przygląda się także UOKiK, który m.in. skontaktował się w tej sprawie z Bankiem Millennium, którego dotyczyła część skarg.
– Wskutek tych działań Bank Millennium zadeklarował zmianę w zakresie ustalania limitów oprocentowania, którą obecnie analizujemy. Jednocześnie nie wykluczam działań wobec pozostałych instytucji finansowych, które będą limitować dolny próg umownego oprocentowania w sposób oderwany do rynkowych stawek referencyjnych – dodaje Prezes UOKiK.
Z kolei Rzecznik Finansowy cytowany przez money.pl przytacza wyrok Trybunału Sprawiedliwości z 9 lipca 2020 r. w sprawie jednego z hiszpańskich banków. W tym przypadku Trybunał stwierdził, że zapisy w umowach o minimalnym oprocentowaniu kredytu można uznać za nieuczciwe, zwłaszcza jeśli klient nie został w pełni poinformowany o skutkach takiego zapisu.
Zarówno Rzecznik, jak i UOKiK zachęcają do kontaktu osoby, które czują się w podobny sposób pokrzywdzone przez bank. Zgłaszający się mogą liczyć na wsparcie i poradę prawną. Warto również złożyć reklamację w banku, który nie obniżył odpowiednio wysokości rat.
Przeczytaj: Ze spłatą kredytów nie radzi sobie coraz więcej Polaków
