Jedną z największych bonifikat zaoferowano mieszkańcom Kędzierzyna-Koźla, którzy mogli kupować lokale komunalne za zaledwie 3 procent wartości. Umożliwiająca to uchwała weszła w życie w 2010 roku i obowiązywała przez dwa lata (część wniosków wciąż jest rozpatrywana). Do końca lipca 2013 roku gmina Kędzierzyn-Koźle sprzedała 1073 lokale. Kupujący średnio płacili za nie 4–5 tys. zł.– Mieszkań kupionych z bonifikatą nie wolno jednak sprzedać przez pięć lat – zastrzega Jarosław Jurkowski, rzecznik prasowy prezydenta miasta.
Przeczytaj również: Jak ubiegać się o mieszkanie z zasobów gminy
Księga wieczysta lokalu zostaje na ten okres obciążona hipoteką w wysokości 150 proc. udzielonej bonifikaty. W zawieranym akcie notarialnym znajduje się zaś zapis, że kupujący podda się egzekucji takiej kwoty, jeśli zdecyduje się sprzedać lokal przed upływem 5 lat.
– Pieniądze, które trzeba zapłacić w przypadku niedotrzymania umowy z miastem, są więc znaczące - podkreśla Jurkowski. I dodaje, że urzędnicy systematycznie kontrolują teraz sytuację sprzedanych mieszkań. Na razie nie odnotowano przypadków wyłudzenia bonifikaty. Co nie oznacza, że mieszkania takie nie były zbywane.
– Sporadycznie, bo w przypadku 29 lokali, dochodziło do dozwolonego obrotu, czyli darowizn lub zamiany na inny lokal. Wszystko było jednak uzgadniane z urzędem – zaznacza Jurkowski.
W Opolu urzędnicy również bardzo skrupulatnie przyglądają się sprawie. – Nasi urzędnicy przeglądają akty notarialne i na tej podstawie mogą ujawnić fakt sprzedaży mieszkania przed upływem 5 lat – tłumaczy Alina Pawlicka-Mamczura z biura prasowego opolskiego magistratu.
A jest co sprawdzać. Od 2008 roku sprzedano tu 909 mieszkań z bonifikatą.W zdecydowanej większości sięgała ona 80 procent. W szczególnych przypadkach wynosiła 90 proc. – wtedy, gdy w danym bloku czy kamienicy pozostawało tylko jedno mieszkanie do wykupienia. – Wówczas w celu zachęcenia takiej osoby do wykupu stosowaliśmy wyższe ulgi – dodaje Pawlicka-Mamczura.
Dwie sprawy dotyczące zwrotu bonifikaty wskutek sprzedaży mieszkań przed okresem pięcioletniej karencji toczą się w Brzegu. To niewiele jak na grubo ponad 1000 mieszkań zbytych z ulgą 90 procent. - Mieszkańcy w zdecydowanej większości zdają sobie sprawę z konsekwencji sprzedaży mieszkania.Niemniej musimy mieć to pod kontrolą - mówi MarekSidor, szef brzeskiej komunalki.
W sporadycznych przypadkach zdarza się, że legalnie można sprzedać wykupione za bezcen mieszkanie. Np. wtedy, gdy pieniądze z transakcji zostaną przeznaczone na zakup kolejnego lokalu dla tej samej osoby.Takie odstępstwa zawsze warto jednak skonsultować z urzędnikami, aby nie narazić się na olbrzymie koszty.
Samorządy umożliwiły wykup mieszkań z wielkimi upustami, wychodząc z założenia, że o własne „M" lokator będzie dbał dużo lepiej niż o wynajmowane. I nie myliły się. Wspólnoty mieszkaniowe, w których większość stanowiły lokale prywatne, zazwyczaj sprawniej przeprowadzały remonty i rozbudowy kamienic.
Gminy pozbyły się także kłopotów z zaległościami czynszowymi. Niesolidni lokatorzy z Opola, którzy przez lata ociągali się z regulowaniem takich należności, są miastu winni już 33 mln złotych. W Kędzierzynie-Koźlu dług ten wynosi 17 mln zł, a w Brzegu ponad 10 mln.
Problem w tym, że zaległości czynszowe zaczynają dotyczyć także własnościowych lokali. Zygmunt Sadowski z firmy Akp Elektron, która zarządza 11 wspólnotami mieszkaniowymi w Nysie, tłumaczy, że już około 10 procent właścicieli mieszkań ma problem z regulowaniem płatności. – Podejmujemy z takimi dłużnikami rozmowy, namawiamy do spłaty. Czasami to skutkuje, a niekiedy kończy się w sądzie, a następnie u komornika – dodaje Sadowski.
Zarządcy wspólnot dostali jednak oręż do walki z niesolidnymi mieszkańcami. Będą mogli zlicytować lokal, którego właściciel nie płaci za remonty i media. Zdecydował takTrybunał Konstytucyjny. Do trybunału zgłosił się właściciel mieszkania, który przez wiele lat nie płacił za media, na fundusz remontowy, a także tzw. kosztów zarządzania.
Wspólnota chciała go zlicytować i sprzedać jego lokal komuś, kto sumiennie będzie płacił na wszystkie wspólne koszty. Początkowo sąd się na to nie zgodził, w apelacji udało się mieszkańcom uzyskać zgodę na sankcje. Właściciel mieszkania skierował wtedy sprawę do Trybunału Konstytucyjnego. Ten uznał, że własność lokalu to nie tylko uprawnienie, ale i płynące z tego tytułu obowiązki.
