– Ludzie myślą, że skoro ten azbest kiedyś dostali, to teraz państwo powinno im go zabrać. I nie powinni wydawać na to żadnych pieniędzy – mówi Anna Jurasz zajmująca się ochroną środowiska w strzeleckim magistracie. Bo choć w ramach unijnego programu w całym kraju usuwanie azbestu jest sfinansowane przez Unię Europejską, to już za nowy dach, pod którym wcześniej był azbest, mieszkaniec musi zapłacić sam.
Warto wiedzieć: Azbestowy problem – w Polsce może zalegać jeszcze 15 mln ton azbestu
Program usuwania azbestu bez większych efektów
W programie w tym roku wzięła udział gmina Strzelce. Zakończył się on na początku października. Jednak bez wielkiego powodzenia: w całej gminie jest 234 tys. metrów kwadratowych azbestu, na domach lub budynkach po PGR. Do programu zgłosiło się natomiast 55 mieszkańców całej gminy.
Wcześniej urzędnicy ustalali, ile osób jest zainteresowanych usunięciem azbestu. Nawet księża byli proszeni o rozpropagowanie akcji w ogłoszeniach duszpasterskich. Na początku chętnych było więcej, jednak potem wycofali się. Program nie cieszy się też zainteresowaniem w innych miastach. W północnej części województwa, poza Strzelcami, w tym roku wzięły w nim udział jeszcze Lubniewice, Ośno Lubuskie, Torzym, Sulęcin, Cybinka i Rzepin. W pozostałej części – 25 gmin. To zaledwie jedna trzecia lubuskich gmin. A rok temu było ich o połowę mniej.
Przeczytaj również: Jak bezpiecznie pozbyć się szkodliwego azbestu
– Azbest najczęściej leży na posesjach ludzi mniej zamożnych. Poza tym dziś nie jest to najpilniejszy problem dla gmin. Ale kiedyś to będzie ciążyło i skutkowało karami – tłumaczy Michał Stosik, wiceprezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który koordynuje program w Lubuskiem. W całym województwie jest 300 tys. ton azbestu. Na ten rok fundusz miał na usuwanie azbestu przeznaczone 4 mln. zł. Wykorzystano z tego jedynie 1,5 mln.