Piątkowa rozprawa była konsekwencją złożonego przez ZBM sprzeciwu, do wcześniej wydanych przez sąd nakazów zapłaty kwot, żądanych przez lokatorów mieszkań komunalnych. ZBM odmówił zapłaty i teraz zasadność żądania rozpatruje sąd w trybie procesowym. Roszczenia względem ZBM posypały się lawinowo, po tym, jak Naczelny Sąd Administracyjny uznał za nieważną uchwałę dotycząca programu gospodarowania zasobem mieszkaniowym na lata 2007 – 2011, na którą powoływał się prezydent Koszalina czterokrotnie podwyższając czynsze.
Obecnie na rozpatrzenie czeka ponad 100 pozwów. Ponieważ dotyczą one jednego pozwanego (czyli ZBM) i we wszystkich chodzi o zapłatę, by nie przedłużać procesu w nieskończoność sąd postanowił o łączeniu spraw. Wczorajsza rozprawa dotyczyła 15 najemców lokali, którzy chcą od ZBM zwrotu różnicy czynszu wynikającej z podwyżek. Pełnomocnictwo w reprezentowaniu ich przed sądem powierzyli mecenasowi Adamowi Ostaszewskiemu.
– Strona pozwana (ZBM – dop. aut.) próbuje stworzyć wrażenie, że najemcy chcą uchylić się od płacenia czynszu. A tak nie jest. Czynsze były i są obecnie przez nich płacone. Problem tkwi w sposobie ustalania tych czynszów. Zarządzenie prezydenta Koszalina odwołuje się bezpośrednio do uznanej za nieważną przez NSA uchwały, co powoduje, że i czynności prezydenta tracą moc prawną – argumentował racje lokatorów mecenas Ostaszewski. - To, jak ustalane były stawki czynszu, stanowi błąd wynajmującego i to on za ten błąd musi odpowiedzieć. Zwłaszcza, że mamy do czynienia z gminą, która w takiej kwestii powinna dochować wszelkiej staranności.
ZBM przedstawił odmienne stanowisko. Jego zdaniem, nie rada gminy ustala stawki, a prezydent i unieważniona przez NSA uchwała nie może odbierać ważności zarządzeniu prezydenta. Poza tym powoływanie się na wyrok sądu szczecińskiego, w którym ten nakazał zwrot nadpłaconego czynszu jest niewłaściwe ze względu na odmienne okoliczności sprawy. W Koszalinie, według ZBM, nie mamy do czynienia z nienależnym świadczeniem, gmina też nie bogaci się, pobierając wyższe czynsze ustalone przez prezydenta. ZBM wytknął też pozywającym go lokatorom pobieranie dodatków mieszkaniowych czy nieregularne płacenie czynszu.
Główna księgowa, jedyny świadek w sprawie, przedstawiła przychody i wydatki na budynki komunalne od 2008 roku. Trochę pogubiła się w tych zeznaniach, bo gdyby nie jej dalsze i dość mgliste wyja- śnienia, można byłoby dojść do wniosku, że ZBM ma się nieźle finansowo. A tak wychodzi na to, że ratuje go dotacja gminy, która jednak z roku na rok jest coraz mniejsza. Przy obecnej wysokości stawki czynszu ZBM stać jedynie na bardzo niski standard utrzymania budynków i mieszkań. Niestety, główna księgowa nie potrafiła sądowi odpowiedzieć na pytanie, na co konkretnie przeznaczone zostały pieniądze z uzyskanej po podwyżkach różnicy czynszu. Obecni na sali dowiedzieli się za to, że wpływające do ZBM opłaty czynszowetrafiają, pisząc kolokwialnie,„do jednego worka".
– To oznacza, że lokator z ul. Piłsudskiego może dotować lokatora z ul. Matejki. A tak być nie powinno – odniósł się na koniec mecenas Ostaszewski. Wyrok w tej pierwszej sprawie już 9 maja.
