Spis treści
W kredytach hipotecznych zima. Zadłużamy się coraz mniej chętnie
Jesienią 2021 r. stopy procentowe w Polsce zaczęły szybko rosnąć. Dużo wyższe niż przedtem raty przeraziły wielu kredytobiorców, a do tego zniechęciły sporo osób, które rozważały zaciągnięcie zobowiązania. Co jednak ciekawe, „zima” w kredytach rozpoczęła się już wcześniej, a wzrost stóp procentowych jedynie ją pogłębił.
– W maju 2021 roku (...) do banków trafiło średnio po 2,5 tys. wniosków kredytowych, a we wrześniu – ostatnim miesiącu przed rozpoczęciem cyklu podwyżek stóp procentowych – liczba ta stopniała do 1,9 tys. aplikacji dziennie – podają eksperci HRE Investments. – W kolejnych miesiącach coraz mocniej do głosu dochodziły konsekwencje rosnących stóp procentowych. Najświeższe dane dostępne w momencie pisania niniejszego raportu podsumowywały luty 2022 roku. W miesiącu tym do banków trafiało po 1,5 tysięcy wniosków o kredyt mieszkaniowy dziennie.
Dodatkowo wzrost stóp procentowych sprawił, że obniżyła się kwota, jaką banki chcą pożyczać klientom.
– Zdolność kredytowa przykładowej trzyosobowej rodziny z dochodem na poziomie dwóch średnich krajowych stopniała z około 700 tys. złotych (początek października 2021 r.) do 500 tys. złotych (połowa marca 2022 r.) – podają analitycy.

Nie tylko przez stopy procentowe bierzemy kredyty mieszkaniowe mniej chętnie. Pewną rolę odegrała też Komisja Nadzoru Finansowego, która zaleciła, żeby banki jeszcze ostrzej niż przedtem badały zdolność kredytową klientów. Banki musiały dostosować się do tej zmiany najpóźniej do marca 2022 r. W efekcie o kredyt jest dziś trudniej niż w ubiegłym roku. Sytuację może jednak poprawić planowane wprowadzenie kredytów bez wkładu własnego.
Należy się spodziewać, że niepewność związana z wojną na Ukrainie również będzie zniechęcać Polaków do brania kredytów hipotecznych. Jak podaje Obido/Otodom, wstępne badanie przeprowadzone na grupie 1014 osób planujących zakup mieszkania pokazało, że:
- 35,8 proc. ankietowanych twierdzi, że sytuacja na Ukrainie nie wpłynie na ich decyzję o zakupie nieruchomości,
- 30,9 proc. wstrzyma się z zakupem do czasu unormowania się sytuacji,
- 22,6 proc. całkowicie zrezygnuje w najbliższym czasie z zakupu,
- 10,7 proc. przyspieszy nabycie mieszkania.
Ceny mieszkań rosną i będą rosnąć
Podsumowując końcówkę ubiegłego roku, eksperci HRE Investments zaznaczyli, że koniunktura w mieszkaniówce była wówczas dobra. Podobnie można podsumować cały 2021 rok.
– Liczba budowanych przez deweloperów mieszkań jest obecnie najwyższa w historii (na koniec stycznia 2022 roku było to 259 tys. lokali). Ponadto wszyscy inwestorzy budujący w Polsce (deweloperzy, osoby fizyczne, spółdzielnie czy gminy) w 2021 roku oddali do użytkowania aż 235 tysięcy domów i mieszkań. To najlepszy wynik od ponad czterech dekad – czytamy w raporcie.
Jaki będzie efekt zderzenia tej ogromnej produkcji mieszkań ze słabnącym popytem? W teorii mogłoby to spowodować spadek cen mieszkań, ale obecnie nie ma na to szans. Zbyt wiele jest bowiem czynników, które sprzyjają wzrostom. To m.in.:
- niezaspokojony głód mieszkań w Polsce,
- wciąż niedostateczna podaż lokali,
- duże zainteresowanie inwestowaniem w mieszkania,
- stale rosnące ceny materiałów budowlanych, wpływające na koszty budowy,
- drożejące działki pod zabudowę w miastach.
W tej sytuacji przeważająca większość ekspertów spodziewa się, że ceny mieszkań będą dalej rosnąć. Różne są jedynie prognozy dotyczące tego, jak silny będzie to wzrost. Przykładowo eksperci PKO BP spodziewają się podwyżek o zaledwie 3 proc. Innego zdania są jednak analitycy HRE Investments.
– Spodziewamy się, że pod koniec 2022 roku ceny mieszkań w największych miastach będą w Polsce o od 7 proc. do 12 proc. wyższe niż pod koniec 2021 roku – podsumowują eksperci.
Rynek mieszkaniowy zareaguje na wojnę na Ukrainie, ale powoli
W sytuacji szybkiego wzrostu stóp procentowych i wojny na Ukrainie wiele osób zastanawia się, jak odbije się to na rynku mieszkaniowym. Warto jednak pamiętać, że zarówno budowa mieszkań, jak i zakup nieruchomości, to procesy trwające wiele miesięcy, a zatem musi minąć trochę czasu, zanim rynek zareaguje na nowe zjawiska.
– Rynek nieruchomości cechuje duża inercja. Z opóźnieniem reaguje na to, co dzieje się w gospodarce. W związku z tym nie spodziewamy się, aby w tym roku nastąpiły na nim rewolucyjne zmiany – podsumowuje Andrzej Oślizło, prezes zarządu Develia S.A. cytowany przez Dompress.pl.
Jednocześnie jednak trudno oczekiwać, że wojna nie wpłynie na rynek. Pewne zjawiska obserwujemy już teraz – to m.in. odpływ pracowników z Ukrainy, kłopoty z dostawami ze Wschodu oraz gwałtowne zwiększenie się popytu na mieszkania do wynajęcia (a w konsekwencji – wzrost czynszów najmu). Również napływ uchodźców będzie stanowił wyzwanie dla polskiej mieszkaniówki.
– Fakt, że zapewnienie uchodźcom przyzwoitego dachu nad głową jest dla Polski dużym wyzwaniem, to m.in. pochodna tego, że w Polsce – jeszcze przed wojną za naszą wschodnią granicą – brakowało około 1,5–2 mln mieszkań. Spodziewany napływ imigrantów może te braki niemal podwoić – zauważają eksperci HRE Investments.
