Metr kwadratowy mieszkania w Warszawie kosztuje około tysiąca siedmiuset euro. W Polsce od trzech lat ceny tego typu nieruchomości podlegają nieznacznym wahaniom na rynkach lokalnych, utrzymując w miarę stały poziom w skali rynku krajowego.
Zobacz też: Eksperci oceniają 25 ostatnich lat w budownictwie
Polska nadal boryka się z niedoborami mieszkaniowymi, czyli z najniższą w Europie liczbą mieszkań przypadających na 1000 mieszkańców – to najważniejsze wnioski z tegorocznej trzeciej edycji raportu „Property Index. Overview of European Residential Markets – European Housing 2013", przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte.
Średnia cena metra kwadratowego dla całej Polski wynosiła w ubiegłym roku nieco ponad tysiąc euro. Taniej jest tylko na Węgrzech oraz w Portugalii. Najdrożej jest za to we Francji, Izraelu i Wielkiej Brytanii, gdzie za metr kwadratowy trzeba zapłacić średnio cztery razy więcej. W 2013 r. ceny polskich mieszkań w porównaniu z rokiem 2012 właściwie się nie zmieniły.
- Powodem kontynuacji stagnacji cenowej w Polsce, przynajmniej w segmencie mieszkań popularnych, może być odpowiedzialny częściowo program MdM, który to ustalając limity cenowe dla określonego typu mieszkań na rynkach lokalnych, narzuca deweloperom szycie ofert na miarę. Z drugiej strony, stagnacja jest wynikiem prostej zależności wynikającej z równowagi rynkowej. Istniejący zasób mieszkań w Polsce mógłby zostać sprzedany w ciągu nieco ponad roku, co jednak nie wynika z ograniczonego popytu potencjalnego, ale zdecydowanie efektywnego związanego z ciągle niską siłą nabywczą Polaków – wyjaśnia Marta Kamionowska ekspert z firmy Deloitte.
W roku 2013 średnie zasoby mieszkaniowe w Unii nieznacznie wzrosły do niemal 476 mieszkań w przeliczeniu na tysiąc obywateli. Hiszpania może się pochwalić największymi zasobami mieszkaniowymi w zestawieniu (ponad 18 proc. powyżej średniej unijnej), ale warto zwrócić uwagę, że jest to częściowo efekt statystyczny, wynikający z wysokiej liczby mieszkań wakacyjnych, tzw. drugich rezydencji. W styczniu 2012 Hiszpańskie Ministerstwo Budownictwa podało, że nieruchomości wakacyjne stanowią aż 33 proc. wszystkich zasobów mieszkaniowych. Na tym tle, wynik Polski z 357 mieszkaniami na 1000 mieszkańców vs. realne zasoby mieszkaniowe Hiszpanii (skorygowany o rezydencje wakacyjne), czyli ok. 370 / 1000 obywateli już nie wygląda tak źle.
Biorąc pod uwagę wysokość średniej rocznej pensji brutto w danym kraju, najszybciej na własne mieszkanie mogą sobie pozwolić Duńczycy, których już po 25 miesiącach pracy byłoby stać na 70-metrowe lokum. Polska znalazła się w grupie krajów (wraz z Czechami, Węgrami i Włochami), w której mieszkańców stać na własne lokum po 7,2-7,4 latach nieprzerwanej pracy.
Jednocześnie zbadano umiejętności negocjacyjne nabywców w wybranych krajach i okazuje się, że w Polsce możemy liczyć na zaledwie 7 proc. upust od ceny nowych mieszkań. Dla porównania Hiszpanie mogą liczyć na nawet 30 proc. rabaty.
Zidentyfikowane różnice w cenach nowych i starych mieszkań w badanych krajach sięgają od blisko 50 do 7 proc. na korzyść mieszkań nowych. Dla Polski ta różnica wynosi ok. 19 proc.. Ciekawe jest natomiast zjawisko odwrotne zanotowane w Portugalii oraz Wielkiej Brytanii, gdzie ceny mieszkań starych przekraczają ceny mieszkań nowych.