Aż 90 procent zdawanych przez najemców mieszkań komunalnych jest, delikatnie mówiąc, w stanie złym. Trzeba w nich przeprowadzać gruntowne remonty, na które miasto wydaje rocznie po kilkaset tysięcy złotych - zauważa Marek Gerus, wicedyrektor Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Inowrocławiu.
Oglądamy zdjęcia wykonane przez pracowników PGKiM w opuszczonych lokalach. Ze ścian powyrywane przewody elektryczne. Piece kaflowe ogołocone z żeliwnych drzwiczek. W drzwiach mieszkań brak klamek. Na jednym ze zdjęć widać, że w budynku wstawiono niedawno nowe okna z plastiku. Są też nowe parapety, które ktoś na odchodnym próbował powyrywać. Nie udało się mu. Zniszczył je jednak do tego stopnia, że nie da się ich już naprawić. Kolejne fotki. Dziury w ścianach, jak po wybuchu granatu. Obok obrazek z ubikacją na pierwszym planie. Budzi odruchy wymiotne.
- Ludzie w różny sposób opuszczają mieszkania komunalne. Jedni w drodze wyprowadzek, inni na skutek eksmisji, a jeszcze inni po prostu porzucają je. Co najgorsze, większość odzyskanych dzięki temu lokali jest w makabrycznym stanie. A przecież podstawowym obowiązkiem najemców jest utrzymanie ich w należytym porządku - mówi Gerus.
O tym, jak ludzie dbają o komunalne „M" świadczyć może opowiedziane przez wicedyrektora PGKiM zdarzenie z minionego lata. Do przedsiębiorstwa dotarł najemca „komunalki". Zażądał nowych drzwi do mieszkania i drzwiczek do pieca. Dlaczego? Bo, gdy spał, to kolega, który go odwiedził zabrał mu drzwi i drzwiczki. - Poradziliśmy temu panu, żeby powiadomił policję. Stwierdził, że nie chce mieć z nią nic do czynienia - przypomina Gerus.
Żarty, żartami, ale zniszczone mieszkania trzeba doprowadzić do stanu używalności, by spełniały określone przepisami wymogi. Remont jednego lokalu potrafi pochłonąć nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. W 2011 r. prace prowadzono aż w 109 mieszkaniach. Z budżetu miasta wydano na nie 730 tys. zł. W br. wyremontowano już 60 mieszkań za ok. 400 tys.
Dodać należy, że większość naprawionych lokali musi być przeznaczona na mieszkania socjalne. Dla ludzi z eksmisji.
- Jest mi żal tych inowrocławian, którzy dbają o mieszkania komunalne i rzetelnie płacą czynsze, a żerują na nich wandale, na dodatek chronieni przez prawo - komentuje Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia.
Na remonty zdemolowanych lokali miasto nie otrzymuje żadnej dotacji ani wsparcia z zewnątrz. - Przeznaczamy na nie środki, za które można byłoby wybudować nowy blok. Płacą za nie uczciwi inowrocławianie w formie wyższych podatków - zauważa Brejza.
Z kolei wicedyrektor PGKiM podkreśla, że w wielu przypadkach dewastacja mieszkań jest efektem tolerowania chuligańskich zachowań przez pozostałych lokatorów budynku. - Skoro osoby takie boją się wzywać policję, niech o kłopotliwych sąsiadach informują PGKiM. Sami postaramy się rozwiązać ten problem lub zminimalizować go - apeluje Gerus.
