Sufit w naszym mieszkaniu na ostatnim piętrze jest źle ocieplony. Pojawiła się więc komisja i sprawdziła... sufit na klatce schodowej - żali się Ewa Polanisz, która od grudnia 2011 roku mieszka w nowym bloku komunalnym przy ul. Wojska Polskiego 32 w Inowrocławiu.
Blok wybudowany na zlecenie miasta przez firmę z Torunia pretendować może do tytułu najczęściej opisywanego obiektu przez "Gazetę Pomorską". Zaglądamy tam często, bo mieszkańcy załamują ręce od mnożących się w budynku usterek.
Przykładem jest choćby pani Ewa Polanisz, która z mężem i dziećmi najmuje od miasta mieszkanie na ostatnim piętrze. Problemy rozpoczęły się już kilka dni po wprowadzeniu się. Była zima i w „M" panował chłód. Najgorzej było w łazience.
Polniszowie sprowadzili specjalistę wyposażonego w kamerę termiczną. Urządzenie pokazało, że sufit nad łazienką jest najzimniejszym miejscem mieszkania. - Mąż odkręcił więc regips w łazience. Okazało się, że pomiędzy płytą a dachem źle położono wełnę mineralną - opowiada pani Ewa.
Polaniszowie zaczęli słać pisma, żądając usunięcia usterki. Wykonawca bloku uznał, że złamali zasady gwarancji, bo sami odkręcili płyty. Sprawa oparła się o prawnika. Najemcy dowiedzieli się, że złamaliby zasady gwarancji, gdyby naruszyli konstrukcję domu. Tego nie zrobili. W końcu w budynku pojawiła się komisja. Odsłonięto fragment sufitu i stwierdzono, że wszystko jest w porządku. - Dokonano oględzin sufitu na klatce schodowej, w najcieplejszym miejscu w całym bloku, a nie w moim mieszkaniu - mówi oburzona pani Ewa.
Wąbrzeźno: ten budynek socjalny to bubel budowlany. Wszystko się sypie!
Cuda dzieją się w mieszkaniach w pionie pod Polaniszami. Sąsiadka ma zalany sufit w pokoju balkonowym. Co jest tego powodem? Nikt nie wie. Na problemy z mokrym murem wokół okien skarży się też pani z pierwszego piętra. Mieszka w tym samym pionie. - Lato było ciepłe. A więc ściany powinny być suche. Skąd napływa woda? - zastanawia się.
Ilekroć pisaliśmy o tym bloku, zawsze rozmawialiśmy z urzędnikami i zawsze padała ta sama odpowiedź. Budynek jest na gwarancji, a mieszkańcy mają spisywać usterki i informować o nich ratusz. No więc spisują i informują ratusz, i czekają na reakcję, której nie ma. Są pewni, że gwarancja minie i ostatecznie usterki usunie urząd. Za swoje? Nie. Za nasze, inowrocławian, pieniądze.
