Kiedyś najwięksi dłużnicy Spółdzielni Mieszkaniowej zalegali z czynszem nawet do kilkudziesięciu tys. zł (od osoby).
- Z rekordzistami już sobie poradziliśmy. Teraz zaległości czynszowe dłużników wynoszą po kilkanaście tys. zł. Kierujemy sprawy do sądu, który orzeka eksmisje - wyjaśnia Magdalena Zygmunt, rzecznik SM. - Cóż z tego, skoro od lutego 2011 r. brakuje mieszkań socjalnych. Nie ma dokąd tych osób przekwaterować. A w 15 przypadkach jest to pilne, gdyż nie ma szans na inne rozwiązanie problemu. Czasem pomagamy w zamianach mieszkań spółdzielczych na tańsze, komunalne. O ile lokator chce się wyprowadzić i znalazł inny lokal.
Nie chcą iść na gorsze
Wielu osobom nie uśmiecha się obniżanie standardu mieszkaniowego. Przeciągają pobyt w zadłużonym lokalu, ile się da.
- W niektórych z 35 przypadków rysują się pewne możliwości zmniejszenia długu. Lokatorzy próbują go spłacać, mimo że mają wyrok - objaśnia Magdalena Zygmunt. - Dajemy im szansę na uregulowanie płatności.
Czynsz niepłacących lokatorów obowiązek regulować ma Urząd Miejski. Ale tego nie robi.
Ratusz domaga się od spółdzielni przedstawienia decyzji komorniczej, że egzekucja długu jest bezskuteczna.
- Nie przedłożyliśmy jej. Tego przepisy nie wymagają. Wyrok o eksmisji jest sprawą ewidentną. Wystąpiliśmy więc do sądu o zapłacenie przez miasto sporej kwoty za dłużników, dla których nie ma lokali socjalnych. W pierwszej instancji wygraliśmy - mówi Magdalena Zygmunt. - A Urząd Miejski odwołał się do sądu apelacyjnego.
Nie patyczkują się
Impas trwa. W zasobach Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej trudno znaleźć lokale socjalne dla eksmitowanych ze spółdzielni.
- Sami nie mamy lokali dla „swoich" lokatorów z wyrokami eksmisyjnymi. Mimo że w ostatnich dwóch latach aż pięciokrotnie zwiększyliśmy liczbę wykonywanych eksmisji dłużników i dewastatorów - wyjaśnia Zenon Różycki, prezes spółki. - Znika poczucie bezkarności. W kilkunastu najgorszych przypadkach lokatorów wyeksmitowaliśmy do hotelu. Od listopada ub.r. są już możliwe eksmisje w trybie przyspieszonym, zwłaszcza gdy ktoś zagraża członkom rodziny.
Dłużnicy, awanturnicy i wandale mogą też trafić do schroniska czy noclegowni.
Maryla Rzeszut
