Gorzów: Grzyb na ścianach truje nasze dzieci!

Chodzi o dwupokojowy lokal na pierwszym piętrze. Miasto przesiedliło tu dwie spokrewnione ze sobą rodziny z dziećmi z przeznaczonego do rozbiórki budynku przy ul. Koniawskiej. - Przez półtora roku wszystko było w porządku. A po pierwszej mroźnej zimie zaczął wyłazić grzyb na ścianach. Teraz to jest makabra - mówi przez łzy Agnieszka Kozieł.

Warto przeczytać: Przemarzanie ścian w domu: niebezpieczny problem. Jak go uniknąć 

Dzieci chorują przez wilgoć

Z mężem i trójką dzieci zajmuje pokój po lewej stronie. A ten po prawej brat męża z żoną i dwójką dzieci. Po wizycie w ich mieszkaniu wróciliśmy zszokowani. Bo w rogu pokoju Koziełów grzyb zaczyna się przy podłodze i sięga sufitu. Pod oknami ściana jest do połowy czarna. U szwagra grzyb również zaatakował ściany. - Starszy synek choruje na astmę i przez tę wilgoć choroba się nasila. Młodszy też na drogi oddechowe ciągle zapada. Brakuje nam już pieniędzy na leki - mówi pani Agnieszka. Zrozpaczona jest też jej szwagierka Izabela Byczyńska. U niej grzyb najbardziej widać pod oknami. Pokazuje zwichrowane parapety, przez które woda wdziera się do pokoju. - Bo źle je wstawiono i jak popada, aż pod nimi chlupie! Wsadzili nas tutaj jak na minę i nic sobie z tego nie robią! - denerwuje się pani Iza.

Czytaj też: Usuwanie grzyba i pleśni ze ścian 

W miniony wtorek mieszkanie odwiedzili pracownicy nadzoru budowlanego i ADM nr 4. Ale wyszło na to, że nie zamierzają im pomóc. - Bo grzyb nie stanowi zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa i życia - opowiada pani Agnieszka. Inspektor nadzoru budowlanego Adam Migdalczyk przyznaje, że przyczyną zawilgocenia może być - jak mówi - „duże zagęszczenie w mieszkaniu". Dlatego zobowiąże ADM do sprawdzenia, czy system wentylacji jest dostosowany do takiej liczby osób. - Zalecimy też administracji odgrzybienie. Bo jak tego nie zrobią, budynek popadnie w ruinę - tłumaczy Migdalczyk.

Pranie zimą suszą na dworze

Dziwi się jednak, jakim cudem na dwóch pokojach mieszka tyle osób. Kierownik ADM nr 4 Jarosław Mielcarek podkreśla, że rodziny nie miały zastrzeżeń do mieszkania i zgodziły się na przeprowadzkę. Po naszym telefonie obiecał jednak osobiście obejrzeć mieszkanie i rozważyć odgrzybienie. Ale jego zdaniem to nic nie da, bo główną przyczyną jest wadliwe użytkowanie lokalu. Bo mieszkanie jest rzadko wietrzone i słabo ogrzewane, stąd wilgoć. Powoduje ją również to, że w mieszkaniu suszone jest pranie. Pani Agnieszka twierdzi, że to nieprawda. Bo ona z powodu wilgoci już od dawna nawet zimą suszy pranie na dworze. A potem je tylko dosusza. - Wolałabym wieszać pranie na strychu, ale jest brudy i zagracony - dodaje pani Agnieszka. Kierownik Mielcarek obiecuje, że sprawę strychu rozwiąże. W przyszłym tygodniu powiesi ogłoszenie, żeby ludzie zabrali stamtąd swoje graty. A jak tego nie zrobią, wywiezie to na wysypisko. Mielcarek dodaje, że w planach jest ocieplenie budynku, ale do tego potrzeba zgody wspólnoty.

Zastępczyni kierownika higieny komunalnej powiatowego sanepidu Anna Stępień podkreśla, że sprawa jest pilna. Bo obecności grzyba w mieszkaniu nie można bagatelizować. - Jego zarodniki powodują alergię i przenikają do płuc. Dlatego pilnie trzeba się grzyba pozbyć - mówi Stępień. Badań pod kątem tego, czy jest to grzyb, gorzowski sanepid jednak nie prowadzi. Bo robi to jedynie jednostka w Gdańsku. - My zaś prawnych narzędzi, by to zlecić nie mamy. Może to jednak zrobić na przykład nadzór budowlany - dodaje Stępień.