Dobre wyniki branży to w głównej mierze zasługa samych deweloperów. Przyspieszali oni wprowadzenie nowych inwestycji do sprzedaży, bo dzięki temu omijali wymóg oferowania rachunków powierniczych. Są to rachunki bankowe, na których gromadzone są środki wpłacane przez klientów. W najmniej restrykcyjnej formie deweloper nie może z wpłacanych pieniędzy dowolnie korzystać, tylko musi przeznaczyć je na finansowanie konkretnej inwestycji.
Zobacz również: Ustawa deweloperska zwiększa ochronę nabywców mieszkań
Dostęp do pierwszej transzy pieniędzy deweloper uzyska najwcześniej po osiągnięciu 10-proc. zaawansowania budowy. Firma, która nie dysponuje środkami własnymi, stosując rachunek, musi posiłkować się zewnętrznymi źródłami finansowania, np. kredytem. Koszty to około 10–13 proc. w skali roku.
Dlatego wielu deweloperów chciało zdążyć przed końcem kwietnia z rozpoczęciem sprzedaży mieszkań. W efekcie zanotowano ponad 70-procentowy wzrost. Postęp na poziomie 31 proc. widoczny był także w obszarze mieszkań oddanych do użytkowania.
Kwietniowe statystyki dla wszystkich grup inwestorów pokazują, że w stosunku do ubiegłego roku nastąpił wzrost liczby rozpoczętych inwestycji o ponad 20 proc. W ubiegłym miesiącu rozpoczęto budowę 20,4 tys. mieszkań. Prawie połowę z nich rozpoczęli deweloperzy.
– Podobna sytuacja ma miejsce w obszarze mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia – mówi Bartosz Turek. – W kwietniu było ich o ponad 23 proc. więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej.
W sumie było ich 19,3 tys. Największą dynamikę wzrostu notują spółdzielnie. W kwietniu otrzymały one pozwolenia na budowę ponad dwa razy większej liczby mieszkań niż rok temu.
