– Jeśli referendum uzyska poparcie większości głosujących, SNB będzie musiał zwiększyć rezerwy złota przeszło 2,5-krotnie! Przy obecnych cenach (ok. 1200 CHF/oz) oznaczałoby to konieczność zakupu ok. 1,7 tys. ton złota, czyli ok. 60% rocznego wydobycia. Tak silny, choć zapewne krótkotrwały wzrost popytu, zapewne doprowadziłby do nagłego wzrostu cen złota. Z tego też powodu ewentualne zakupy SNB zapewne byłyby mniejsze, bo ceny złota byłyby wyższe – wyjaśnia Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.
Nie można demonizować ew. skutków szwajcarskiego referendum ws. rezerw złota – uważają Piotr Kuczyński, główny analityk domu inwestycyjnego Xelion i Roland Paszkiewicz, szef działu analiz CDM Pekao. – Według mnie na 99,99 proc. kurs franka nie zmieni się wobec złotego na skutek referendum – ocenił Kuczyński. Zdaniem Paszkiewicza inwestorzy powinni być zadowoleni z obecnego okresu stabilizacji, jeśli chodzi o ceny franka.
Eksperci o cenie franka po szwajcarskim referendum
Źródło: TVN24 Biznes i Świat/x-news
Przeczytaj również:Frankowcy się buntują
Listopadowe referendum w Szwajcarii to efekt działania inicjatywy „Ratuj nasze szwajcarskie złoto". Szwajcarzy będą głosować nad propozycją składającą się z trzech postulatów: 1) Szwajcarskiemu Bankowi Narodowemu (SNB) nie będzie wolno sprzedawać złota, 2) złoto będzie musiało stanowić przynajmniej 20% aktywów SNB, 3) szwajcarskie złoto będzie mogło być przechowywane jedynie w Szwajcarii. Referendum zaplanowano na 30 listopada.
1 CHF = 1 EURO
Zakładając zaledwie 20% wzrost wartości szwajcarskiej waluty i stabilny kurs EUR/PLN cena franka wzrosłaby z obecnych 3,50 zł do 4,20 zł, zrównując się z kursem euro. Dla Polaków zadłużonych w szwajcarskiej walucie oznaczałoby to skokowy wzrost zadłużenia oraz bieżących rat kredytowych.
– Trwałe wzmocnienie się franka szwajcarskiego na pewno spowodowałoby wzrost odsetka zobowiązań spłacanych nieregularnie. Trudno jednak oszacować, czy problem przybrałby taką skalę, by konieczne okazały się rozwiązania systemowe, z którymi eksperymentują obecnie np. Węgrzy – dodaje Michał Kisiel, analityk Bankier.pl.
– Demokracja w Szwajcarii jest wrogiem polskich kredytobiorców. Trudno przewidzieć wynik referendum, ale Szwajcarzy to mądry naród. Raczej nie zrobią niczego, co mogłoby zaszkodzić ich gospodarce. A niestety, wzrost wartości franka szwajcarskiego to również katastrofa dla samej Szwajcarii – ucierpiałaby na tym wymiana handlowa i relacje finansowe z krajami strefy Euro. Nie bez powodu SNB robi wszystko, by za wszelką cenę utrzymać stabilny kurs helweckiej waluty – komentuje Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.
W krótkim terminie nagła aprecjacja franka wywołałaby perturbacje także w samej Szwajcarii, wymuszając nominalny spadek cen i płac, aby utrzymać konkurencyjność gospodarki. W istniejącym od stu lat inflacyjnym środowisku taka zmiana byłaby mentalną rewolucją.
