Zdaniem pośredników nieruchomości, w ostatnich miesiącach znacznie wzrosła liczba osób zainteresowanych kupnem własnego mieszkania. Część z nich trafia na tzw. barierę podażową. Brakuje ofert, które wpisywałyby się w ich oczekiwania dotyczące lokalizacji, standardu i ceny.
Nie kupią nawet najtańszych mieszkań
Analitycy z Home Broker sprawdzili, ilu klientów ma kłopoty ze znalezieniem odpowiedniego lokalu. W tym celu obliczono maksymalną cenę metra kwadratowego, jaką gotowi są zapłacić potencjalni nabywcy, dzieląc minimalny akceptowany metraż przez maksymalny budżet, którym dysponują klienci. Do badania wytypowano siedem największych rynków, a następnie na każdym z nim skupiono się na najchętniej wybieranej dzielnicy.
W drugim kroku z transakcji zawartych w ostatnich 12 miesiącach na rynku wtórnym odseparowano 25 proc. najtańszych mieszkań. Następnie analitycy zestawili maksymalne dopuszczalne ceny metra z najtańszymi mieszkaniami. Dla każdej dzielnicy uzyskali w ten sposób odsetek nabywców, którzy potencjalnie nie znajdą oferty dla siebie.
W badaniu analizowano następujące miasta: Gdańsk, Gdynię, Katowice, Kraków, Łódź, Poznań, Warszawę i Wrocław, a w nich najpopularniejsze dzielnice: Wrzeszcz, Witomino, zespół dzielnic zachodnich, Krowodrzę, Bałuty, Stare Miasto, Mokotów i Krzyki. Wyboru dzielnic dokonano na podstawie preferencji zgłaszanych przez klientów.
Najgorzej w Krakowie, najlepiej w Katowicach
– Średnia dla ośmiu wybranych rynków wskazuje, że 13 proc. potencjalnych nabywców nie mieści się ze swoimi oczekiwaniami w puli 25 proc. najtańszych mieszkań – mówi Katarzyna Siwek, z Home Broker. – W najgorszej sytuacji jest pod tym względem rynek krakowski, gdzie ponad 26 proc. kupujących może mieć problem ze znalezieniem oferty dla siebie wśród lokali używanych. W najlepszej jest rynek katowicki, gdzie brak adekwatnej oferty dotyka tylko 5,4 proc. potencjalnych nabywców.

W pięciu na osiem badanych dzielnic, klienci deklarują budżet, który powinien z nawiązką wystarczyć na zakup mieszkania w wybranej lokalizacji. Tak jest w Gdańsku, Gdyni, Katowicach, Łodzi i w Warszawie. Największym buforem dysponują fani gdańskiego Wrzeszcza – 426 zł na metr kwadratowy. Na drugim biegunie jest krakowska Krowodrza, gdzie średnia preferowana cena metra jest o 612 zł niższa od średniej z transakcji.
Z podobną „luką" cenową mamy jeszcze do czynienia w Poznaniu i we Wrocławiu.
–Można więc przyjąć, że w tych miastach, a dokładnie w ulubionych dzielnicach, istnieje największy rozdźwięk między kupującymi i sprzedającymi na rynku wtórnym – dodaje Siwek.
Nie stać mnie. Szukam dalej, albo ... czekam
Najprostsze, co może zrobić klient z małym budżetem, to poszukać tańszej lokalizacji.
– Część osób, gdy uświadomi sobie, że nie stać ich na wymarzoną dzielnicę, rezygnuje z poszukiwań w tym rejonie i godzi się na tańsze lokalizacje. Ale nie zawsze tak jest – wyjaśnia Aleksandra Wojdyła, doradca Home Broker. – Są klienci, którzy nie chcą mieszkać w innym miejscu, bo albo mają szczególny sentyment do wybranej dzielnicy, albo nie spieszy im się z zakupem i liczą na to, że w końcu coś znajdą, albo też szukają lokalu w celach inwestycyjnych, czyli po prostu polują na okazje.
Na rynku wtórnym trafiają się okazyjne cenowo lokale w niskim standardzie, zwykle wymagające generalnego remontu. Większe jest jednak prawdopodobieństwo, że przyzwoite mieszkanie w dobrej cenie znajdzie się na rynku pierwotnym. Może to jednak wymagać podjęcia specjalnych negocjacji z deweloperem.
