– To sprawa dla prokuratora – denerwuje się Jan Zieliński w bloku przy ul. Kaliskiej. – Czas skończyć z takimi praktykami. Jak można obciążać ludzi rachunkami za wodę, której nie zużyli?
W klatkach schodowych bloków mieszkalnych należących do SM „Południe" pojawiły się informacje, że w związku z wystąpieniem niedoborów wody zużytej w ubiegłym roku, mieszkańcy zostaną obciążeni opłatą, którą należy wnieść do połowy grudnia w całości lub w ratach.
Ta informacja spowodowała wrzenie, ponieważ mieszkańcy mają w swoich lokalach liczniki i płacą tyle, ile wody zużyli. Nie chcą wnosić żadnych dodatkowych opłat. Jak tłumaczą władze SM Południe, opłaty to wynik tego, iż odczyty wody liczników głównych w poszczególnych blokach nie bilansują się z odczytami wodomierzy w mieszkaniach.
Skąd różnice w odczytach zużycia wody?
– Wodomierze w mieszkaniach nie są tak dokładne jak urządzenia pomiarowe, które odczytują „Wodociągi" – odpowiada Krystyna Wachowska, zastępca prezesa SM „Południe". – Do tej pory ta różnica była pokrywana zyskiem, który wypracowała spółdzielnia. Zysk ubiegłoroczny okazał się jednak niewystarczający. W tej sytuacji władze spółdzielni zdecydowały się na sięgnięcie do portfeli mieszkańców.
– Każdy z lokatorów będzie musiał dopłacić do rachunków za zużytą w ubiegłym roku wodę około jedenaście złotych – mówi Krystyna Wachowska. – W przyszłym roku zaś dopłata będzie liczona proporcjonalnie do ilości zużytej wody.
Zastępca prezesa podkreśla, że SM „Południe" nie jest pierwszą, która obciąża mieszkańców za niedobory wody. Pozwala na to m.in. ustawa o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę. W tej sprawie wypowiadał się także Trybunał Konstytucyjny. Ale mieszkańców te argumenty nie przekonują. - Ja za wodę w ubiegłym roku zapłaciłem - mówi spółdzielca z jednostki E. – I złotówki więcej nie dam.
