Lokatorzy nie płacą i uważają, że właściciel nie ma prawa do kamienicy, w której mieszkają. Stary dom przy ulicy Mickiewicza od dawna wymaga kapitalnego remontu. Ale lokatorzy zbuntowali się niedawno. - Zaczęło się od tego, że na moją córkę spadł kawałek stropu - mówi nam jeden z lokatorów. - Cud, że dziecku nic się stało, bo dostała w nogę, a nie w głowę.
Część lokatorów zaczęła domagać się inwestycji w budynku. Wymieniają listę usterek - cieknący dach i spadające dachówki, pękające ściany, zalewane stropy. I pokazują jak w mieszkaniach pękają ściany, a okna są nieszczelne. - Co roku muszę malować mieszkanie. Co z tego skoro wciąż jestem zalewana, a ściany pękają - mówi jedna z lokatorek.
- Podniesiono nam czynsz. Płacimy 350, niektórzy nawet 500 złotych. Jako argument podano konieczność remontowania domu. Tylko, że to kolejna podwyżka, a remontów nie ma. Starsi lokatorzy przypominają: - Już w 1999 roku nadzór budowlany nakazał przeprowadzenie remontu. Szczęście mieli ci, którzy mieszkali na górze budynku. Oni dostali komunalne mieszkania i się wyprowadzili. W kamienicy nie przeprowadzono jednak żadnego poważnego remontu.
Część z tych, którzy nadal zajmują mieszkania, od dwóch miesięcy nie płaci czynszu. Jak mówią, dowiedzieli się, że właściciel kamienicy tak naprawdę nie ma prawa do nieruchomości. Nie jest jedynym spadkobiercą dawnej właścicielki. - Chcemy płacić, ale nie ma komu - mówią mieszkańcy domu. - Odkładamy pieniądze, ale nie dajemy panu, który uważa się za właściciela.
O tym, że jest problem z prawem własności do kamienicy mówi także Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Gnieźnie, Leszek Dombek. - Wydaliśmy decyzję o zabezpieczeniu kamienicy (ze względu na jej zły stan techniczny - przyp. red.). Ale są nieuregulowane sprawy własnościowe.
Inspektor dodaje, że rozpoczął starania o ustanowienie kuratora dla nieruchomości. Poprosił o pomoc gminę, zaproponował też lokatorom, aby ktoś z nich zgodził się pełnić obowiązki kuratora. Na razie jednak żadna z mieszkających w budynku osób nie wyraziła chęci wystąpienia w roli opiekuna prawnego kamienicy. Zwrócili się za to o pomoc do prawników.
Tymczasem właściciel kamienicy nie ma sobie nic do zarzucenia. Nie chce wystąpić pod nazwiskiem, ale udzielił nam wyjaśnień. Mężczyzna kwestionuje działania inspektora nadzoru budowlane. Jak mówi tylko w tym roku dwa razy łatał dach, naprawiał instalację elektryczną oraz malował klatkę schodową. Potwierdza, że lokatorzy odmówili płacenia czynszu. Dodaje, że podniesienie stawek wymusiła konieczność prowadzenia remontów. - Jakoś muszę zebrać środki - przekonuje. I dodaje, że czynsze są zbyt niskie, aby mógł przeprowadzić generalny remont budynku.
Właściciel zapewnia, że ma prawo do nieruchomości. Jak podkreśla kamienica należy do jego rodziny od trzech pokoleń. A on zarządzą nieruchomością w imieniu rodziny.
Jak zakończy się spór? Lokatorzy zwrócili się o pomoc do radcy prawnego. Ich zdaniem zarządzający budynkiem nie ma prawa żądać od nich pieniędzy za wynajem lokali. Właściciel z kolei zapowiada, że jeśli nie zapłacą mu czynszu będą musieli opuścić swoje mieszkania. Już ich uprzedził o konsekwencjach.
