- To była jedna chwila - mówi Irena Kurzyńska. - Około godziny jedenastej nagle słyszymy, że coś się dzieje. To był moment i nie mieliśmy już dachu.
Pech chciał, że trąba powietrzna szła akurat od tej strony, z której mieszka starsze małżeństwo. Dom, w którym mieszka kilka rodzin, jest nieuszkodzony. Nie ma jedynie dachu od strony państwa Kurzyńskich.
- Mąż jest inwalidą, syn nie ma pracy, ja już jestem po siedemdziesiątce. Pięć lat temu kładliśmy ten dach. I już go nie ma - żali się pani Irena.
Kiedy na miejscu strażacy zobaczyli skalę zniszczenia, zaczęli działać. Do sztabu zarządzania kryzysowego w Bydgoszczy już w nocy trafiła informacja, że potrzebna jest ogromna plandeka do przykrycia dachu. - Szef tartaku w Radońsku przekazał drewno, inna firma dała gwoździe - mówi Tomasz Kabat, szef jednostki ratowniczo-gaśniczej w komendzie w Sępólnie. - Nie mogliśmy zostawić państwa z Siedliska z takim nieszczęściem.
Zanim jednak można było przykryć dach, żeby zabezpieczyć strych i żeby do domu nie lała się woda, strażacy musieli przybić deski. - Inaczej nie mielibyśmy do czego przyczepić plandeki - dodaje Kabat.
Państwo Kurzyńscy nie mogli się nachwalić pomocy z sępoleńskiej komendy. - Strażacy to takie dobre i uprzejme chłopaki - mówi pani Irena. - Nie wiem, co byśmy bez nich zrobili. Oprócz nich nikt nam nie pomógł i jesteśmy im bardzo wdzięczni.
Koniec hotelu Marriott w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?