W skarpie wokół Zamku Książąt Pomorskich robione są odwierty. Mają wykazać, w jakim stopniu została naruszona przez budowniczych kamieniczek stojących przy ulicy Panieńskiej.
W 2008 roku, gdy firma reprezentująca właścicieli kamieniczek rozpoczęła prace na skarpie, ówczesny zastępca dyrektora zamku, Roman Biłas alarmował – To grozi runięciem zamku w dół.
Na te słowa inspektor nadzoru budowlanego stwierdził spokojnie – Nic się nie dzieje, wszystko odbywa się legalnie.
Widocznie coś się jednak działo i nie do końca legalnie, skoro obecne szefostwo zamku zdecydowało się dziś na odwierty.
– Działki prywatne dochodzą aż do tarasu muru wschodniego zamku – tłumaczy inż. Jerzy Napiecek, który kontroluje prace. – Dziwną decyzją miasta skarpę przypisano nieruchomościom, na której stoją kamieniczki. Nikt z właścicieli ingerując w skarpę nie umocnił jej, choć należało to do jego obowiązku.
– W wielu miejscach prace ziemne podkopujące skarpę spowodowały realną możliwość jej obsunięcia się – mówi wprost dyrektor Zamku, Barbara Igielska.
Przed wojną okolica Zamku wyglądała zupełnie inaczej. Niemal do jego murów podchodziły stare kamieniczki. Ich piwnice są dziś w skarpie. Utworzono ją poprzez wrzucony tu gruz i piasek. – Już w latach sześćdziesiątych mury zaczęły pękać – mówi inż. Napiecek. – Nastąpiły niebezpieczne odchylenia i dlatego zrobiono wzmocnienia ściągające mury.
Obecnie wejście na tyły kamieniczek jest zagrodzone bramą stalową. Tuż przed jej postawieniem dokładnie obejrzeliśmy ingerencje w skarpę. W wielu miejscach pojawiły się ślady ukrytych piwnic. W jednym z miejsc poprzez szczelinę w murze widać było pustą przestrzeń.
Mamy 2011 r. Skarpa w wielu miejscach jest „naga" i po każdym deszczu spływa w dół. Nikt z właścicieli nieruchomości nadal jej nie zabezpiecza.
