Problem Gawrońskich potwierdzili dwaj rzeczoznawcy w dziedzinie budownictwa, w tym biegły wyznaczony przez prokuraturę w Świeciu. Obaj uznali, że nowy dom zagraża życiu mieszkańców: runie dach, a fundament rozkruszy się w ciągu 10 lat. Skutkiem ekspertyzy było postawienie zarzutów wykonawcy - Jarosławowi K. ze Świecia. Zgodnie z procedurą, Aleksander Sobociński, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Świeciu wszczął swoje postępowanie, ale jego wynik różnił się od opinii biegłego.
Sobociński nie wyłączył domu z użytkowania. Poszkodowani podejrzewają, że chroni on oskarżonego. Wskazali go jako jednego z czterech podejrzanych o podrobienie podpisów pod pismami, w których zrzekają się nadzoru inwestorskiego nad swoją budową i sami wybierają jej kierownika - Mirosława R., on również usłyszał prokuratorskie zarzuty w tej sprawie. - Oba pisma powstały na użytek dewelopera, nie podpisaliśmy z mężem żadnego z nich - zaręcza Małgorzata Gawrońska.
Jej słowa potwierdza Jolanta Cieślewicz, prokurator rejonowy w Świeciu: - Biegły grafolog stwierdził, że podpisy zostały podrobione.
Jednak prokuratura nie postawi nikomu zarzutów. - Nie wiemy, kto podszył się pod państwa Gawrońskich. Biegły nie może tego ustalić - tłumaczy Cieślewicz.
Warto wiedzieć: Deweloper odpowiada za błędy popełnione przy budowie budynku
Tymczasem w sprawie jakości budowy wypowiedziała się inspekcja nadzoru budowlanego w Tucholi. Przejęli sprawę decyzją Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Ich zdaniem dom Gawrońskich musi być wyłączony z użytkowania. Uważają jednak, że możliwa jest jego naprawa. Wiąże się ona m.in. z demontażem dachu, wzmocnieniem więźby oraz ociepleniem fundamentów. Koszt mieliby wziąć na siebie poszkodowani, a potem obciążyć nim winnego.
Proces w tej sprawie odbędzie się w 17 czerwca.
To miał być ich wymarzony dom, teraz boją się w nim mieszkać
