Głośno przed 2 laty zrobiło się o Osiedlowej Spółdzielni Mieszkaniowej w Gronowie Elbląskim. Otóż zarząd spółdzielni zmienił zasady w naliczaniu opłat za ogrzewanie, chociaż stawki pozostały niezmienione. Ciepło miało być rozliczane według powierzchni użytkowej danego lokum.
Lokatorzy dopatrzyli się, że kwoty wzrosły o tyle, ile by więcej zapłacili za... ogrzewanie swoich balkonów. – Zgodnie z nowymi rachunkami, powierzchnia grzewcza mojego mieszkania ma obecnie 56 metrów kwadratowych. Za tyle mam zapłacić – opowiadał jeden z mieszkańców spółdzielni. - Dziwne, bo to właśnie tyle wynosi powierzchnia mojego całego mieszkania już z balkonem.
Zobacz inny absurd: Nie wolno spotykać się lokatorom na korytarzu i klatce schodowej
Przedstawiciele spółdzielni tłumaczyli, że wcześniej koszty centralnego ogrzewania były obliczane na podstawie tzw. powierzchni grzewczej, chociaż nie miało to uzasadnienia. Po nowemu opłaty miały być naliczane na podstawie powierzchni mieszkalnej pomnożonej przez 4,20 zł/m2. Dzięki takiemu rozliczaniu każdemu z lokatorów ogrzewana powierzchnia mieszkalna przeciętnie zwiększyła się o niecałe 4 metry. To, jak uważają w SM, stanowi "urealnienie powierzchnię podlegającą ogrzewaniu".
A ty sprawdziłeś swoje rozliczenie sezonu grzewczego?
