– Chcemy obniżyć koszty za mieszkanie w spółdzielni. Przecież teraz te opłaty porównywalne są z utrzymaniem domku jednorodzinnego – mówi posłanka PO Lidia Staroń, współautorka projektu.
Zdaniem Ryszarda Marczyka, prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej Dolinki w Gorzowie, nowe przepisy uderzą w najbiedniejszych. – Ludzie będą więcej płacić za mieszkania, bo przestaną podlegać ustawie o ochronie praw lokatorów. Stracą np. prawo do zasiłków mieszkaniowych. Spółdzielnia nie będzie mogła też negocjować w ich imieniu spłaty długów, odroczenia eksmisji – wylicza. Teraz posiadanie mieszkania w spółdzielni daje wiele plusów. Wszyscy płacą na wszystkich. – Jeśli ocieplamy, to każdy blok po kolei. We wspólnocie wystarczy, że jedna osoba się nie zgodzi i inwestycja stoi – podkreśla Marczyk.
Lidia Staroń mówi, że ustawa nie zlikwiduje spółdzielczości, lecz ukróci władzę prezesów i odda zarządzanie w ręce lokatorów. Projekt popierają PO i PiS. – Do mojego biura trafia wiele interwencji od członków spółdzielni, którzy skarżą się, że prezesi ich lekceważą – tłumaczy Witold Pahl, poseł PO z Gorzowa. Jednym z założeń ustawy jest to, że gdy choć jeden lokal w budynku spółdzielczym zostanie wykupiony na własność, blok automatycznie stanie się wspólnotą mieszkaniową. Ona będzie powoływała zarząd i powierzała mu administrowanie budynkiem. – Prezesi przyzwyczaili się, że spółdzielnia jest ich prywatną firmą. Chcemy, by właściciel mieszkania wiedział, co się dzieje z jego pieniędzmi, jak organizowane są przetargi, ile zarabiają członkowie zarządu - mówi Staroń.
– Moja rola wobec lokatorów jest służebna. Ten projekt ustawy oparty jest na emocjach i fobiach. To polityka i to tuż przed wyborami – uważa Marczyk z Dolinek. I dodaje, że w każdym środowisku są lepsi i gorsi, ale atmosfera kreowana wokół spółdzielczości wrzuca wszystkich do jednego worka. – Są spółdzielnie źle zarządzane. Czy to oznacza, że trzeba zlikwidować ponad 4 tys. spółdzielni w kraju? Nie, trzeba tylko wyeliminować to złe zarządzanie – mówi Marczyk.
- Wspólnota w dużym bloku, gdzie mieszka 20 i więcej rodzin, może być gehenną. Wspólnoty sprawdzają się w małych blokach czy kamienicach, gdzie ludzie mają świadomość, że dach jest wspólny, a nie tylko tego, kto mieszka na najwyższym piętrze – mówi Mariusz Domaradzki, mieszkaniec wspólnoty na gorzowskim Zawarciu
Za projektem nie zagłosuje SLD
**– Już raz z mocy prawa likwidowaliśmy PGR-y i wiadomo, czym to się skończyło. Pół biedy, jeśli wspólnota zawiąże się w nowym bloku. A co z tymi, którzy mieszkają w 30-, 40-letnich wieżowcach? Może się okazać, że ich fundusz remontowy z 20 zł wzrośnie do 500 zł miesięcznie, bo trzeba będzie uzbierać na remont dachu. Ten projekt to kiełbasa wyborcza. Mam nadzieję, że nie przejdzie – mówi poseł SLD Jan Kochanowski. Z komisji sejmowej projekt zmian w prawie spółdzielczym trafia do Sejmu i Senatu. Potem ustawę musi podpisać prezydent.
